Lockdown i reżim sanitarny wywołany pandemią koronawirusa dalej trwa i nic nie wskazuje na to, by rząd zdecydował się na cofnięcie obowiązujących obostrzeń. Wręcz przeciwnie, z początkiem tygodnia dowiedzieliśmy się, że zostały one przedłużone do końca stycznia - w mediach pojawiają się też informacje, że mogą potrwać nawet do kwietnia. W związku z brakiem lub znacznym ograniczeniem możliwości zarabiania, wśród przedsiębiorców narastają frustracje i niepokoje. Zwłaszcza, że wielu prawników z całego kraju jest zgodnych co do tego, że część obostrzeń, a zwłaszcza lockdown, zostały w Polsce wprowadzone niezgodnie z prawem.
Głośny wyrok Sądu Administracyjnego w Opolu, stwierdzający, że ograniczenie praw i wolności konstytucyjnych nie może nastąpić poprzez rozporządzenie, dał przedsiębiorcom narzędzie prawne, dzięki któremu mogą otworzyć swoje biznesy, nie zważając na ewentualne kary ze strony policji czy sanepidu.
Po wspomnianym wyroku pojawiły się też osoby, które w ramach akcji #OtwieraMy, chcą zachęcić przedsiębiorców do ponownego pełnego działania. Inicjatywa o zasięgu krajowym dotarła także do Bełchatowa. Lokalnie zajmuje się tym Piotr Uljanicki, który od niemal roku stara się walczyć z rządowymi obostrzeniami, a także osoby z grupy "Stop Covid Bełchatów".
Z deklaracji Piotra Uljanickiego wynika, że zostały już przeprowadzone wstępne rozmowy z bełchatowskimi restauratorami. Działacze akcji #OtwieraMy twierdzą, że "godzina W" zaplanowana jest na najbliższą sobotę, 16 stycznia. Wówczas, jak mówią, lokalne punkty gastronomiczne mają otworzyć się na gości. Do działania chcą również włączyć siłowanie, kluby fitenss i dyskoteki.
Jednocześnie działacze akcji #OtwieraMy deklarują, że dysponują narzędziami prawnymi, które udostępnią przedsiębiorcom, a które mają przekonać policję i sanepid, że podejmowanie działań, a przede wszystkim karanie restauratorów za otwarcie biznesu w czasie lockdownu jest nielegalne.
- My nie chcemy walczyć, czy prowokować policji lub pracowników sanepidu. Zdajemy sobie sprawę, że ci ludzie mają odgórne rozkazy, by działać w ten sposób. Chcemy ich jednak przekonać, by stanęli po naszej stronie, a co ważniejsze po stronie obowiązującego w Polsce prawa – mówił Piotr Uljanicki.
Dodatkowo, lokalni inicjatorzy akcji #OtwieraMy deklarują, że jeśli funkjconariusze nie dadzą za wygraną, muszą liczyć się z błyskawiczną reakcją.
- Jeśli funkcjonariusze policji, czy przedstawiciele sanepidu postanowią jednak bezprawnie karać przedsiębiorców, muszą liczyć się z tym, że już w przyszłym tygodniu do prokuratury trafią zawiadomienia o przekroczeniu uprawnień i popełnieniu przestępstwa – przkonują.
Piotr Uljanicki wraz z przedstawicielami grupy "Stop Covid" chce też zachęcić mieszkańców, by w najbliższą sobotę wybrali sie lokalych kanjp i restauracji. Celem akcji jest nie tylko pokazanie, że obowiązujące regulacje są niezgodne z prawem – organizatorzy chcą też "dać zarobić" przedsiębiorcom, którzy przez lockdown stracili większość dochodów. Przy okazji wystosowują też apel do osób, które wybiorą się do bełchatowskich knajp.
- Sanepid sięga też po kary administracyjne, które mogą być automatycznie ściągane z konta. Dlatego w sobotę zabierzmy ze sobą gotówkę. Przedsiębiorcom radzę też, żeby wypłacili oszczędności z banków – mówił Piotr Uljanicki.
Co o całej akcji mówią właściciele bełchatowskich punktów gastronomicznych? Większość z nich deklaruje, że ostatecznej decyzji o otwarciu lokalu w najbliższą sobotę jeszcze nie podjęli. Zaznaczają jednak, że w obecnych warunkach nie sposób funkcjonować, wskazują na znaczny spadek dochodów, dodając, że jedyną opcją na powrót do normalności jest otwarcie się na klientów.
- W czasie lockdownu przychody w firmie wynoszą około 20% tego, co przed pandemią. Gdyby nie to, że udało się renegocjować stawkę za wynajem, a podmioty takie jak ZAiKS nie pobierają w tym trudnym czasie opłat, utrzymanie lokalu mogłoby być niemożliwe – mówi właściciel jednej z piwiarni w Bełchatowie.
Inna z bełchatowskich restauratorek również podkreśla, że ostatecznej decyzji, co do włączenia się w akcję jeszcze nie podjęła. Zaznacza jednak, że jesli w sobotę lokale w mieście się otworzą, to i ona solidarnie zaprosi do siebie klientów. Podkreśla, że w takim wypadku już od przyszłego tygodnia jej restauracja będzie funkcjonować tak, jak przed wprowadzeniem lockdownu.
Na ten moment ciężko jednoznacznie stwierdzić, czy akcja #OtwieraMy odniesie w Bełchatowie sukces, restauracje się otworza, a mieszkańcy udadzą się na "obiad na mieście"? Jedno jest pewne, w mediach społecznościowych, pod hashtagiem akcji znajdziemy wiele filmów i wpisów zamieszczonych przez restauratorów, kluby sportowe, a nawet... kluby muzyczne, które już przyjmują gości, mimo obowiązujących obostrzeń.
Komentarze (0)