Rakówka to rzeka, na której warunki do spływów kajakowych występują raczej rzadko. Jednak kilka ostatnich dni przyniosło obfite opady deszczu, a co za tym idzie, poziom wody istotnie się podniósł. To okazało się świetną wiadomością dla Sebastiana Orłowskiego, który już od jakiegoś czasu planował przepłynąć bełchatowską rzekę właśnie na kajaku.
Swoją podróż rozpoczął około godziny 17:00 na wysokości mostu przy ul. Cegielnianej. Następnie przez około dwie godziny płynął wzdłuż rzeki, by ostatecznie zakończyć spływ w okolicach ul. Południowej w Grocholicach. Jak sam mówi, nie obyło się bez trudności, ale i ciekawych przygód.
- Jeśli chodzi o przeszkody, to z pewnością trzeba uważać na progi, takie jak ten przy ul. Cegielnianej. Tworzą się tam niebezpieczne nurty i nietrudno o wywrotkę. W niektórych miejscach spływ utrudniały gałęzie i położone drzew — opowiada Sebastian Orłowski.
Widok kajakarza na Rakówce wywołał niemałe zdumienie wśród mieszkańców, którzy w tym czasie spacerowali lub wędkowali w okolicach rzeki. Wiele osób z niedowierzaniem patrzyło na poczynania bełchatowianina. Jak się okazuje, niecodzienny pomysł zadziwił nie tylko mieszkańców, ale też zwierzęta.
- Przez pewien czas, na równi z moim kajakiem płynął dziki bóbr, wydaje mi się, że początkowo nie zdawał sobie sprawy z mojej obecności. W końcu takie spływy na Rakówce praktycznie się nie zdarzają. Dopiero po dłuższej chwili zwierze zanurkowało i uciekło — dodaje Sebastian Orłowski.
Co ciekawe, to nie pierwsza kajakowa przeprawa przez Rakówkę. W styczniu 2019 roku tego zadania podjął się inny, sześcioosobowy skład. Możecie o tym przeczytać TUTAJ.
Komentarze (0)