Na Przytorzu od kilku tygodni po zmroku i w nocy słychać regularnie powtarzający się pisk, który nie daje mieszkańcom spać. Skarżą się, że muszą zamykać okna, żeby zaznać odrobiny spokoju. Jednocześnie bełchatowianie zastanawiają się, skąd pochodzi ten dźwięk. Odpowiedzi trzeba szukać wśród zwierząt zamieszkujących osiedle.
Natura sama w sobie
Rozwiązanie zagadki nietypowych pisków jest dość proste. Znają je m.in. spostrzegawczy mieszkańcy osiedla, którzy wypatrzyli… siedzącą na drzewach młodą sowę uszatą.Jak wynika z relacji bełchatowian, zwierzę można spotkać w praktycznie wszystkich rejonach osiedla. Była ona widziana, a przede wszystkim słyszana, w okolicach przedszkola „Bolka i Lolka”, niedaleko Szkoły Podstawowej nr 13, oraz przy lesie w okolicy torów i domków.
O piski słyszane na osiedlu zapytaliśmy Krzysztofa Domańskiego, znanego pośród mieszkańców sokolnika, który od lat zajmuje się hodowlą ptaków drapieżnych. Mężczyzna również słyszał nowych mieszkańców Przytorza. Okazuje się, że sowa nie jest jedna, a jest to cała rodzina. Pisk, który wdają ma też swoje znaczenie.
- To są wciąż młode ptaki, które wołają w ten sposób swoich rodziców – tłumaczy Domański.
Wśród mieszkańców pojawiły się już nawet domysły o tym, że sowa, którą spotkali może należeć właśnie do sokolnika. Ten jednak zaprzecza. Jak dodaje, sowy wylęgły się jakiś czas temu.
Trudny współlokator
Zdania bełchatowian na temat nowych mieszkańców Przytorza są podzielone. Jedni zachwyceni doceniają wieczorne piski. Inni zamykają okna, skarżąc się, że ptak jest strasznie głośny i nie pozwala im spać.
- Wczoraj przyleciała mi prawie pod samo okno i zaczęła krzyczeć o 4 rano. Musiałam wstać i wyjść na balkon, żeby odleciała, bo tak krzyczała, że nie dało się spać – mówi jedna z mieszkanek.
Dla zmęczonych piskami mamy dobrą informację. Sowy, gdy będą starsze i zaczną polować same, przestaną być tak uciążliwe. Są jednak bełchatowianie, których bardzo cieszą odgłosy ptaków i wsłuchują się w nie z przyjemnością.
-Też je słyszę i jestem zachwycona, że w mieście taka muzyka dla ucha. Za chwilę wszystko ucichnie a szkoda, no ale taka natura – mówi jedna z mieszkanek.
Okazuje się, że są także osoby, które myślą, że pisk oznacza, że ptak potrzebuje pomocy. Jak przekazuje jeden z naszych czytelników, już kilka osób próbowało ratować sowę, przeskakując przez płot. Jest to zupełnie niepotrzebne, ponieważ odgłosy, które zwierze wydaje, nie oznaczają, że coś mu się stało.
Takie zachowania powodują tylko niebezpieczeństwo dla mieszkańców, jak dodaje nasz czytelnik, w końcu będzie tak, że ktoś złamie sobie nogę. Sów nie trzeba ratować, ani przenosić w inne miejsca. Dodatkowo nie należy też blisko do nich podchodzić i stresować zwierząt.
Stali bywalcy miasta
Co ciekawe sowy uszate coraz częściej zamieszkują tereny w pobliżu ludzkich osiedli, również w dużych miastach. W Bełchatowie były widziane w innych częściach miasta. Jak przekazuje jedna z mieszkanek osiedla Binków, tam sowy mieszkały od dwóch lat, jednak w tym roku nie przyleciały. Kolejny z bełchatowian widział małego ptaka w parku w centrum miasta. Udało mu się nawet uwiecznić zwierzę na fotografii, która jest w galerii powyżej.
Komentarze (0)