Pijani kierowcy wciąż są zmorą na drogach, a pomimo ciągłych apeli funkcjonariuszy, dalej nie brakuje osób, które decydują się usiąść za kierownicą po "kilku głębszych". Na szczęście, coraz częściej zdarzają się sytuacje, w których to sami mieszkańcy reagują, uniemożliwiając jazdę osobom będącym pod wpływem alkoholu.
Taka sytuacja miała miejsce w Bełchatowie, w sobotę 12 czerwca na skrzyżowaniu ulic Czyżewskiego i Staszica. Kilkanaście minut przed godziną 12:00, dwójka kierowców zwróciła uwagę na podejrzane zachowanie innego uczestnika ruchu.
- Z ich relacji wynikało, iż jadący przed nimi mężczyzna kierujący fordem jechał „zygzakiem”całą szerokością jezdni, stwarzając zagrożenie dla innych uczestników ruchu drogowego – informuje nadkom. Iwona Kaszewska, oficer prasowa bełchatowskiej policji.
Chwilę później, kiedy podejrzany ford zatrzymał się na czerwonym świetle, podbiegł do niego 34-latek, i gdy wyczuł alkohol, zabrał kluczyki ze stacyjki, uniemożliwiając mu dalszą jazdę. O całym zajściu powiadomiono też policję.
- Skierowani na miejsce funkcjonariusze zastali świadków zdarzenia: 34-letniego kierowcę hyundaia oraz 41-letnią kierującą volkswagenem – dodaje Iwona Kaszewska.
Badanie alkomatem wykazało, że 55-letni kierowca forda miał ponad 2 promile alkoholu w organizmie. Teraz odpowie za swoje zachowanie – poza wysoką grzywną, grożą mu nawet 2 lata pozbawienia wolności.
Komentarze (0)