Wiosna i lato wiążą się z rozpoczęciem sezonu motocyklowego. Na ulicach miasta często widać ścigacze czy choppery. Niestety, często zdarza się, że motocykliści za nic mają obowiązujące przepisy i pędzą ulicami, łamiąc ograniczenia prędkości. Niektórzy z kolei popisują się przed kolegami i „palą gumę". Często towarzyszy temu ogromny hałas. Dźwięki wywoływane przez jednoślady mogą być bardzo denerwujące i niektórzy tracą zwyczajnie cierpliwość do hałasujących motocyklistów.
Motocykle na placu Narutowicza
Mieszkaniec jednego z budynków przy placu Narutowicza skarży się na zakłócanie ciszy i znaczne przekraczanie prędkości przez motocyklistów i kierowców. Jak przekazuje, problem pojawił się na początku maja. Codziennie w godzinach popołudniowych jest zmuszony zamykać okna z powodu hałasu wywoływanego przez, jak twierdzi, motocykle bez tłumików.
- Mieszkam tutaj niedaleko, to co się dzieje, to jest wariactwo, jeżdżą bez tłumików, przekraczają prędkość i łamią przepisy – opowiada mieszkaniec Bełchatowa.
Jak wynika z relacji mężczyzny, próbował rozmawiać z zakłócającymi spokój kierowcami. Nie przyniosło to jednak żadnego efektu. Zwrócił on uwagę na około sześć pojazdów, które pojawiają się w tej okolicy regularnie.
- Przejedzie jeden z drugim, „pogazuje”, „popiszczy” później się wygłupiają i jadą dalej. To jest niebezpieczne, zaraz coś się komuś stanie. W domu nie da się wysiedzieć, te odgłosy są straszne – mówi mieszkaniec.
Co na to służby?
Okazuje się jednak, że mężczyzna oficjalnie nie zgłosił sprawy służbom miejskim. Ograniczył się jedynie do zamieszczenia komentarza na stronie facebookowej Straży Miejskiej. Inni mieszkańcy miasta również nie złożyli formalnego zawiadomienia w tej sprawie do strażników.
- My nie mieliśmy takiego zgłoszenia. Mamy też ograniczone możliwości, jeśli chodzi o kontrole pojazdów, możemy sprawdzić, czy kierujący posiada dokumenty i uprawnienia. Techniczne parametry to już rola wydziału ruchu drogowego policji – tłumaczy Piotr Barasiński, komendant Straży Miejskiej w Bełchatowie.
Barasiński wyjaśnia również, że często motocykle i samochody, które mają dużą pojemność silnika, są głośne, ale zazwyczaj są to normy dopuszczone przepisami. Ta okolica jest otoczona murami i to może wpływać na rozchodzenie się dźwięku.
- Jeżeli dostaniemy zgłoszenie, będziemy reagować, w zakresie naszych uprawnień. Ewentualnie będziemy wzywać inne jednostki i poprosimy o interwencję – mówi komendant Barasiński.
Również bełchatowska policja informuje, że w ciągu ostatnich dwóch tygodni nie odebrali żadnego zgłoszenia w sprawie hałaśliwych motocyklistów w okolicach placu Narutowicza.
Komentarze (0)