Każdego roku, przy okazji sylwestrowej zabawy behawioryści i specjaliści od zwierząt przypominają, że huk fajerwerków powoduje u czworonogów ogromny stres. W efekcie psy czy koty mogą w panice uciec z domu, ogrodu, a nawet zerwać się ze smyczy podczas spaceru.
Tylko między 1, a 2 stycznia do bełchatowskiego schroniska trafiło 10 zwierzaków, w tym dziewięć psów. W jednym przypadku był to pies, który w stresie urwał łańcuch i biegał z nim przywiązanym do szyi. Jak informują pracownicy, cztery z nich wróciły już do domów — z czego trzy bardzo szybko, ponieważ były zaczipowane.
- Od lat apelujemy, żeby czipować swoje zwierzaki. Dzięki temu mamy możliwość niemal natychmiastowego odnalezienia właściciela, a pupil może szybko wrócić do domu — zaznacza Mariusz Półbrat z bełchatowskiego schroniska.
Pracownicy Schroniska dla Zwierząt w Bełchatowie dodają, że jak wynika z ich doświadczenia, posylwestrowe zguby będą trafiać do nich jeszcze przez kilka dni. Mają też apel do fanów fajerwerków.
- To jasne, że nie ma sensu walczyć z tradycją, jaką jest witanie nowego roku z pomocą petard. Nie byłby to wielki problem, gdyby ludzie strzelali tylko w sylwestra o północy przez jakąś godzinę. Właściciele zwierząt mogliby wówczas odpowiednio reagować. Problem w tym, że wybuchy słychać już dobre kilka dni przed i kilka dni po sylwestrze — dodaje Mariusz Półbrat.
Komentarze (0)