Wskazują na to liczne analizy oraz rosnące przekonanie, że mechanizmy, które miały ograniczać ubóstwo, nie kierują środków do tych grup, które najbardziej liczyły na pomoc.
Dysproporcje w programie 800 plus – kto zyskuje najwięcej
Centrum Analiz Ekonomicznych CenEA przeanalizowało strukturę budżetu przewidzianego na kolejne 12 miesięcy, obejmującego 102 mld zł na świadczenia, w tym program Rodzina 800+ i dodatkowe transfery dla osób starszych. Wyniki pokazują, że jedynie około 23 mld zł trafia do osób najbiedniejszych. Aż 80 procent środków otrzymują gospodarstwa domowe o średnich i wysokich dochodach.
Choć program 800+ był skuteczny w ograniczaniu ubóstwa dzieci, nie przełożył się na wzrost dzietności. Obecna struktura programu coraz bardziej odbiega od założenia, że głównym celem jest wsparcie rodzin w najtrudniejszej sytuacji finansowej. Z analizy CenEA wynika, że grupa najuboższa otrzymuje jedynie 12,9 mld zł, czyli około jedną piątą środków. To rodzi pytania o zasadność obecnych rozwiązań i potrzebę ukształtowania bardziej precyzyjnych narzędzi pomocowych.
800 plus bez waloryzacji – jak zniekształca to system
Jednym z kluczowych problemów wpływających na efektywność świadczeń jest brak systematycznej waloryzacji. Wysokość świadczeń pozostaje od lat bez zmian, podczas gdy koszty życia rosną znacznie szybciej niż nominalne wartości programów. Profesor Ryszard Szarfenberg z Uniwersytetu Warszawskiego i EAPN Polska podkreśla: – Transfery już są ograniczone, bo rząd nie waloryzując co roku 800 plus, a wcześniej 500 plus, bardzo dużo oszczędzał i przez to doprowadził do wzrostu ubóstwa w 2023 roku. Mamy tu do czynienia z cichym ograniczaniem świadczeń pieniężnych przez ich niewaloryzowanie lub waloryzowanie za późno i w niedostateczny sposób.
Skutki tego zaniechania są widoczne także w kontekście zasiłków rodzinnych i pomocy społecznej. Zasiłki rodzinne nie były aktualizowane od 2016 roku, natomiast kryteria dochodowe zmieniają się tylko raz na trzy lata. Jak wskazuje prof. Szarfenberg, obecnie około 950 tys. osób żyjących w skrajnym ubóstwie nie spełnia formalnych wymogów uzyskania pomocy, ponieważ progi nie odzwierciedlają rzeczywistej sytuacji ekonomicznej. To doprowadziło do dramatycznego zmniejszenia liczby rodzin uprawnionych do świadczeń rodzinnych – z 2 mln do zaledwie kilkuset tysięcy.
Nowa propozycja – 350 tys. zł jako alternatywa dla stałego świadczenia
W dyskusji o koniecznych reformach coraz częściej pojawiają się głosy, że dotychczasowy model nie odpowiada współczesnym wyzwaniom demograficznym. Jednym z nich jest koncepcja przedstawiona w serwisie X przez Krzysztofa Pawińskiego z Maspexu. Zaproponował on jednorazową wypłatę dla rodziny, w której pojawi się drugie dziecko. Wskazał: „Zamiast kroplówki 800+ jednokrotna wypłata po urodzeniu drugiego dziecka w wysokości ca 350 tys. zł”. Wyjaśnił, że kwota ta została obliczona według wzoru: 2 dzieci x 18 lat x 12 miesięcy x 800 zł.
Zdaniem Pawińskiego taka forma wsparcia mogłaby bardziej realnie poprawić sytuację mieszkaniową i finansową rodzin niż comiesięczne świadczenia: „Za taką kwotę rodzina mogłaby zrealizować istotne zmiany np. powiększenie/wkład na zakup mieszkania. Czy zadziała? Trudno powiedzieć… ale trzeba poszukiwać. Pierwsze dziecko to radość i szczęście, drugie to już generacyjna odpowiedzialność i państwowe wspieranie, zaś kolejne dzieci to wyraz naszej już osobistej postawy i wyznawanych wartości”.
Pomysł ten wywołał szeroką dyskusję, ponieważ podważa dotychczasowe myślenie o comiesięcznych świadczeniach jako jedynym możliwym modelu wsparcia rodzin.
Progi dochodowe i oszczędności w 800 plus – przyczynek do reformy
Kwestie możliwych oszczędności i przebudowy systemu analizuje również CenEA. Dyrektor instytutu, dr hab. Michał Myck, przedstawia konkretne wyliczenia. Zmniejszenie liczby dodatkowych świadczeń emerytalnych przyniosłoby budżetowi oszczędności na poziomie 3,9 mld zł. Natomiast wprowadzenie kryterium dochodowego do programu 800+ pozwoliłoby ograniczyć koszty o kolejne 8,1 mld zł.
Zdaniem Mycka takie zmiany mogłyby nie tylko poprawić stan finansów publicznych, ale również sprawić, że pomoc trafiałaby przede wszystkim do tych rodzin, które znajdują się w realnej potrzebie. Obecny system, jak wskazuje, w znacznie większym stopniu premiuje gospodarstwa o stabilnej i wysokiej pozycji finansowej.
Komentarze (0)