Do rywalizacji z suwalczanami siatkarze z Bełchatowa przystąpili nie tylko z nowym trenerem na ławce, ale też po pięciu kolejnych porażkach i łącznie z bagażem aż czternastu przegranych w fazie zasadniczej PlusLigi. Jednocześnie strata do miejsca premiowanego awansem do fazy play-off sezonu 2022/23 wynosiła osiem oczek, ale do dziesiątego w stawce Ślepska Malow Suwałki zaledwie trzy. Jak przebiegało spotkanie?
Trener Andrea Gardini wrócił do wyjściowego składu z początku bieżącego sezonu. Na przyjęciu w miejsce Lukasa Vasiny ponownie pojawił się Dick Kooy, a Wiktora Musiała na pozycji atakującego zastapił Aleksandra Antasijević, który zmaga się z kontzują palca lewej dłoni.
Początkowe fragmenty premierowej odsłony wyglądały obiecująco dla Żółto-Czarnych, którzy walczyli z drużyną gospodarza jak równy z równym. W środkowej fazie seta siatkarze Ślepska Malow odskoczyli jednak na cztery oczka (16:12) i tej przewagi już nie oddali do końca partii, wygrywając ją 25:20. Co przesądziło? Wszystko po trochu, bo podopieczni Dominika Kwapisiewicza byli minimalnie lepsi w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła (blok i serwis po +1, atak +2, punkty po błędach rywali +1).
Początek drugiego seta to popis gry bełchatowian, którzy szybko objęli wysokie prowadzenie (5:2, 8:4). W środkowej fazie seta jednak ponownie do głosu doszli siatkarze gospodarza, którzy nie tylko zniwelowali stratę, ale też uzyskali minimalną przewagę (16:15, 19:17). PGE Skra przejęła inicjatywę ponownie w samej końcówce, kiedy dzięki asom Lanzy i Bieńka doprowadziła do równowagi. Ostatecznie o losach tej odsłony przesądziły asy serwisowe Halaby i Takvama. 28:26 i 2:0 w setach dla Ślepska.
Podobny przebieg miała trzecia część niedzielnego meczu. PGE Skra prowadziła mniej więcej do połowy seta (14:11), ale jego druga część należała do Ślepska Malow, który w samej końcówce pokazał zdecydowanie większą pewność siebie i skuteczność, co zaowocowało zwycięstwem 25:22 i 3:0 w całym meczu.
Porównując poszczególne elementy sztuki siatkarskiej, w oczy rzucają się dwie kwestie. Po pierwsze, drużyna gospodarza dużo lepiej przyjmowała (51% do 35) oraz popełniła znacznie mniej błędów własnych (14:23). Pisząc krótko, zmiana na ławce trenerskiej póki co nie przyniosła zasadniczej zmiany w grze Żółto-Czarnych. Z jednym wyjątkiem.
Na miarę oczekiwań zagrał w końcu przyjmujący Dick Kooy, na którego w ostatnich tygodniach spadła fala zasłużonej krytyki. Tym razem Holender z włoskim paszportem był najlepiej punktującym spośród bełchatowian z 19 punktami na koncie. Błędów oczywiście nie uniknął, ale to nie jego postawa była dzisiaj problemem.
Porażka PGE Skry Bełchatów w stosunku 0:3 ze Ślepskiem Malow Suwałki oznacza, że siatkarze z naszego miasta znaleźli się w dramatycznie trudnej sytuacji, jeśli chodzi o sytuacje w tabeli. Piętnasta porażka w sezonie 2022/23 oznacza już ośmiopunktowa stratę do premiowanej awansem do play-offów pozycji.
W drugim miesiącu 2023 roku siatkarze PGE Skry Bełchatów rozegrają jeszcze dwa mecze ligowe. Oba u siebie. Najpierw w niedzielę 12 lutego z Cuprum Lubin (17:30), a następnie w sobotę 18 lutego z GKS-em Katowice. Żółto-Czarni rozegrają też dwumecz w ćwierćfinale Pucharu CEV 2022/23 z czeskim CEZ Karlovarsko. W środę 8 lutego (18:00) odbędzie się spotkanie wyjazdowe, a w czwartek 16 lutego (20:30) rewanż w hali „Energia”.
Prawdziwe schody zaczną się w marcu, kiedy bełchatowscy siatkarze będą musieli rywalizować między innymi z Grupą Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, Jastrzębskim Węglem, Indykpolem AZS Olsztyn i LUK Lublin. Tyle, że wówczas może być już niestety „pozamiatane”.
Ślepsk Malow Suwałki – PGE Skra Bełchatów 3:0 (25:20, 28:26, 25:22)
Ślepsk: Sanchez (2), Filipiak (15), Kujundzić (13), Takvam (11), Sapiński (3), Halaba (11), Czunkiewicz (libero) oraz Żakieta i Magnuszewski
PGE Skra: Kłos (4), Kooy (19), Atanasijević (12), Łomacz (1), Bieniek (9), Lanza (9), Gruszczyński (libero) oraz Janus i Vasina
Komentarze (0)