O meczach takich jak ten rozegrany w czwarte późnym wieczorem zwykło się mawiać, że są to spotkania bez historii. Podopieczni Slobodana Kovaca, którzy musieli sobie radzić bez chorego Damiana Schulza, nie pozostawili rywalom wątpliwości, kto był tego dnia lepszym.
Żółto-czarni na dystansie trzech setów wywalczyli o czternaście punktów więcej od przeciwnika, ale dysproporcję pomiędzy zespołami jeszcze lepiej pokazuje fakt, że drużyna gospodarza, jeśli obejmowała prowadzenie to zaledwie jednopunktowe i mogła się nim cieszyć maksymalnie po jedenastu akcjach. Później bełchatowianie wrzucali wyższy bieg i odjeżdżali.
W pierwszej odsłonie, wygranej 25:20, kluczowe okazały się takie elementy jak zagrywka i blok, którymi zespół PGE Skry punktował aż siedmiokrotnie. Bardzo dobrze wyglądał też atak, w którym prym wiódł Mateusz Bieniek. Bełchatowski środkowy skończył cztery otrzymane piłki, dorzucił też dwa asy serwisowe.
Druga partia zakończyła się sześciopunktowym zwycięstwem przyjezdnych. "Bieniu" wciąż nie mylił się na siatce i świetnie serwował (w sumie 6/6 i trzy asy), coraz lepiej wyglądali też skrzydłowi. Pisząc krótko, maszyna pracowała dobrze. Ani przez moment nie miało się wrażenia, że żółto-czarni mogą stracić kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami.
Trzeci set był tym najbardziej zaciętym, ale i w nim wyraźnie lepszy był zespół z województwa łódzkiego, który wygrał tę część meczu 25:22 i całe spotkanie 3:0, inkasując tym samym szósty komplet punktów w sezonie 2021/2022 PlusLigi. MVP spotkania został rewelacyjny Mateusz Bieniek, który ponownie wywalczył dla swojego zespołu kilkanaście punktów (12 lub 13 w zależności od statystyk).
Trzy oczka zdobyte w czwartek 30 grudnia w Radomiu pozwoliły PGE Skrze zrównać się punktami z czwartą Aluronem CMC Wartą Zawiercie. Wielkie granie rozpocznie się jednak dopiero w nowym roku, kiedy będziemy kończyć fazę zasadniczą rozgrywek. Patrząc realistycznie, bełchatowianie spokojnie mogą bić się co najmniej o trzecią pozycję przed play-offami.
Rozkład jazdy PGE Skry Bełchatów na styczeń 2022
Kluczowy może okazać się styczeń 2022, który będzie dla PGE Skry bardzo intensywny. Bełchatowian czeka aż osiem spotkań i rywalizacja na trzech frontach. Żółto-czarni zagrają nie tylko w PlusLidze, ale również Pucharze CEV i TAURON Pucharze Polski. Przed siatkarzami dwudniowa przerwa sylwestrowo-noworoczna (31 grudnia-1 stycznia), a już w niedzielę wystartują przygotowania do potyczki z Cuprum Lubin, którą zaplanowano na wtorek 4 stycznia o godz. 17.30 w hali Energia.
W sobotę 8 stycznia Grzegorz Łomacz i spółka zagrają w Iławie z Indykpolem AZS Olsztyn. Po tym meczu PGE Skra nie wróci do Bełchatowa, a od razu wyleci do Bułgarii na mecz Pucharu CEV. Spotkanie z Neftochimikiem Burgas zaplanowano na wtorek 11 stycznia, na godzinę 18.00.
Do Polski bełchatowska drużyna wróci w środę i będzie miała zaledwie dwa dni na przygotowania do kolejnego starcia. Już w piątek 14 stycznia wyjedzie do Nysy, gdzie dzień później zagra ze Stalą (godz. 17.30). Po tym meczu PGE Skrę czeka rewanżowy mecz z Neftochimikiem (18 stycznia o godz. 18.00 ).
To jeszcze nie wszystko! W pierwszym miesiącu nowego roku bełchatowianie rozegrają jeszcze trzy szlagierowe mecze: u siebie z Jastrzębskim Węglem (PlusLiga) oraz Asseco Resovią Rzeszów (TAURON Puchar Polski) oraz na wyjeździe z Grupą Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle (PlusLiga).
Komentarze (0)