Dramatyczne sceny rozegrały się w niedzielę, 15 listopada we Włodzimierzowie. W domu jednorodzinnym doszło do eksplozji butli gazu – w budynku znajdowały się 3 osoby.
Na miejsce wezwano 10 zastępów straży pożarnej wraz z ciężkim sprzętem oraz psami tropiącymi. Już po przybyciu strażaków okazało się, że jest kontakt z jedną z kobiet uwięzionych pod gruzami, była to córka mieszkającego tam małżeństwa. Udało się ją wydobyć i z lekkimi obrażeniami trafiła do szpitala w Piotrkowie Trybunalskim.
Niestety, już nieco ponad dwie godziny później z gruzowiska wydobyto ciało drugiej z kobiet, 50-latka nie przeżyła wybuchu. Ostatniego z domowników udało się wydostać dopiero po kolejnych pięciu godzinach akcji ratowniczej. Mężczyzna w chwili wybuchu znajdował się w piwnicy budynku, co dodatkowo utrudniło całą akcję – pomieszczenie było bowiem mocno zagruzowane. Poszkodowany miał liczne obrażenia, w tym poparzenia na całym ciele.
- Późnym wieczorem ratownicy dotarli do poszukiwanego mężczyzny. Był przytomny, został przekazany zespołowi ratownictwa medycznego. Obecność żywej osoby pod gruzami potwierdził wyszkolony do tego typu zadań pies. Z mężczyzną udało się nawiązać niewielki kontakt i zlokalizować jego położenie - mówi oficer prasowy Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Łodzi mł. bryg. Jędrzej Pawlak.
W trwającej prawie dziewięć godzin akcji wzięła udział ponad setka strażaków, którzy z pomocą ciężkiego sprzętu i psów szkolonych do takich sytuacji prowadzili poszukiwania. W gotowości na miejscu zdarzenia był również śmigłowiec LPR. Wstępne ustalenia wskazują, że budynek był ogrzewany instalacją gazową, której awaria doprowadziła do eksplocji. W skutek wybuchu dom został niemal całkowicie zniszczony.
Zdjęcia: osp.przyglow.net