Na ulicy Fabrycznej w Bełchatowie miało miejsce groźne zdarzenie. Osobowe bmw wypadło z drogi, po czym uderzyło w zaparkowany samochód, a swoją jazdę zakończyło, taranując szkolne ogrodzenie. Na miejscu swoje działania prowadzili mundurowi, którzy ustalili przebieg kolizji.
Policja interweniowała w Bełchatowie
- 26-letni mieszkaniec Bełchatowa, kierując samochodem osobowym marki BMW, niedostosował prędkości do warunków ruchu, w wyniku czego uderzył w prawidłowo zaparkowany samochód i w ogrodzenie należące do VI LO – mówi Iwona Kaszewska, rzecznik prasowy bełchatowskiej policji.
Jak dodaje, w zdarzeniu nie było osób poszkodowanych, a kierowca był trzeźwy. Mundurowi ukarali go mandatem, będzie musiał również ponieść koszty naprawy wyrządzonych zniszczeń.
- Apelujemy do wszystkich kierujących o rozwagę i przypominamy, że nadmierna prędkość, niedostosowanie jej do warunków panujących na drodze to jedna z najczęstszych przyczyn wypadków drogowych – apelują mundurowi.
Świadek relacjonuje co wydarzyło się na Fabrycznej
Zajście szczegółowo opisał nam również świadek wypadku. Jak przekazuje, kierowca bmw jechał od strony MCK PGE Gigantów Mocy i już na zakręcie było widać, że ma problem z opanowaniem samochodu. Słychać było również głośny ryk silnika.
- Dwóch młodych chłopaków w bmw ostro wyjechało od strony ulicy Kaczyńskich w kierunku Bawełnianej. Ruszyli z głośnym rykiem, aż było słychać takie wystrzały, po czym stracił panowanie, odbijając się od krawężnika i wpadł na parking. Uderzył w stojącego tam volkswagena, tak, że aż go obróciło i odrzuciło, a on wycinając ogrodzenie szkoły, wylądował na trawniku – relacjonuje nam świadek wypadku.
Mrożące krew w żyłach szczegóły kolizji
Okazuje się również, że brak poszkodowanych w tym zdarzeniu to efekt wielkiego szczęścia. Ponieważ, jak relacjonuje nam świadek, gdy samochód wjechał na chodnik, w pobliżu spacerowali ludzie.
- W tym momencie szli tam piesi, którzy uciekli na trawnik z drugiej strony, bo widzieli, że ten samochód już zaczyna zarzucać. Z dziesięć minut wcześniej tym chodnikiem wracała moja córka ze sklepu. Gdyby była parę minut później podejrzewam, że by ją rozjechał. Pani, która zostawiła tam samochód i była na zakupach w galerii, jak wróciła to była w szoku, że zastała rozwalone auto – mówi świadek.
Mężczyzna jest mieszkańcem okolicznych bloków i w rozmowie podkreśla, że na ulicy Fabrycznej bardzo często jest świadkiem podobnych zachowań kierowców. Wspomina m.in. o podobnym zdarzeniu z udziałem motocyklistów, do którego doszło rok temu. Zapewnia również, że wspólnie z sąsiadami planują zawalczyć o poprawę bezpieczeństwa w tej części miasta.
Komentarze (0)