Mijają kolejne miesiące, a odpady wciąż zalegają na działce w Rogowcu. Przypomnijmy, że według wstępnych szacunków znajduje się tam około 50 tysięcy beczek z chemikaliami. O sprawie głośno zrobiło się już w 2020 roku, gdy o niebezpiecznym składowisku zaczęli alarmować mieszkańcy. Sprawą zainteresowała się prokuratura. Doszło do kolejnych zatrzymań. Jednak problem pozostał, bo wciąż ogromna ilość odpadów znajduje się na działce obok elektrowni Bełchatów. Latem ubiegłego roku doszło do niebezpiecznej sytuacji, bo ze względu na panujące wówczas upadły, doszło do pojedynczych eksplozji rozgrzanych pojemników z chemikaliami, o czym alarmowali pracownicy sąsiednich firm.
Mieszkańcy coraz głośniej zaczęli domagać się uprzątnięcia składowiska, obawiając się gigantycznego pożaru i skażenia środowiska. Wszystko wskazuje na to, że niezwykle trudno niestety będzie wyegzekwować takie działania od firm odpowiedzialnych za zwiezienie odpadów na teren Rogowca. Zgodnie z przepisami, taki obowiązek spadnie na instytucje publiczne. Przez wiele miesięcy toczył się spór pomiędzy bełchatowskim starostwem a urzędem marszałkowskim o to, kto ma podjąć działania w sprawie uprzątnięcia ogromnej ilości odpadów. Ostatecznie Naczelny Sąd Administracyjny wydał wyrok, w którym wskazał Marszałka Województwa Łódzkiego.
Zapytaliśmy w Urzędzie Marszałkowskim w Łodzi na jakim etapie jest cała procedura uprzątnięcia gigantycznego składowiska.
- Usunięcie odpadów zgromadzonych w Rogowcu to bardzo skomplikowane proceduralnie przedsięwzięcie, które ściśle podlega przepisom. Urząd Marszałkowski Województwa Łódzkiego musi przestrzegać prawa. Zaniedbania w tym zakresie narastały przez lata, przy pełnej zgodzie ówczesnych osób wydających decyzje – informuje urząd.
Jak zaznaczono, zaraz po ogłoszeniu wyroku sądu, wygaszone zostały decyzje starosty bełchatowskiego udzielające zezwolenia spółkom na zbieranie i przetwarzanie odpadów.
- W takim przypadku spółki powinny usunąć zdeponowane tam odpady na własny koszt. Jednak tak się nie stało. Spółki nie wykonywały ciążących na nich obowiązków. Dlatego też urząd nakłada na firmy kary grzywny, których maksymalna jednorazowa wysokość wynosi 50 tys. zł – informują służby prasowe Urzędu Marszałkowskiego w Łodzi.
Jak się dowiedzieliśmy, zgodnie z prawem, łączna kwota grzywien nie może przekroczyć 200 tys. zł dla każdej ze spółek. Suma ta nie została jeszcze osiągnięta.
- Po wyczerpaniu możliwości nakładania grzywien, Marszałek będzie zobowiązany do zastępczego usunięcia odpadów – informują urzędnicy.
Zaznaczono też, że urząd dokonał oględzin terenu i równolegle oszacował koszty uprzątnięcia terenu. Te wyniosą… co najmniej kilkaset milionów złotych. Jak wcześniej zapewniano, po wykonaniu odpowiedniej ekspertyzy urząd marszałkowski będzie występował do Wojewody Łódzkiego o pieniądze na ten cel.
Kiedy może rozpocząć się sprzątanie chemikaliów?
- Na tym etapie prowadzenia postępowania, określenie terminu usunięcia odpadów nie jest jeszcze możliwe. Robimy wszystko, by stało się to możliwie najszybciej – zapewnia Urząd Marszałkowski w Łodzi.
Komentarze (0)