W nocy z piątku na sobotę (21 na 22 czerwca) na niebie czeka nas wyjątkowa pełnia Księżyca. Ostatni raz nasz satelita wyglądał podobnie blisko 20 lat temu. O nadchodzącym zjawisku poinformował Karol Wójcicki autor facebookowego profilu „Z głową w gwiazdach”.
- Skracając to do minimum: w nocy z piątku na sobotę, dokładnie o 03:08, Księżyc znajdzie się w pełni. Zjawisko wystąpi zaledwie nieco ponad 24 h po przesileniu letnim, przez co pełnia będzie ekstremalnie niska. Na północy kraju Księżyc będzie górował ZALEDWIE 6° nad południowym horyzontem – przekazuje Wójcicki.
Pełnia truskawkowego Księżyca
Dla obserwatorów takie położenie naszego naturalnego satelity oznacza m.in. że Księżyc tej nocy będzie wyjątkowo duży. Jak wyjaśnia Wójcicki, podczas pełni tarcza Księżyca jest oświetlona w 100 proc. To powoduje, że wygląda on na całkiem duży. Tym razem jednak efekt ten zostanie spotęgowany przez wyjątkowo niskie położenie Księżyca nad horyzontem.
- To ciekawe złudzenie optyczne. Nasz mózg rzeczy znajdujące się na horyzoncie interpretuje jako bliższe, niż te, które są wysoko nad naszymi głowami. W efekcie patrząc na wschodzący lub zachodzący Księżyc, zawsze wydaje nam się on dużo większy niż zwykle – tłumaczy Karol Wójciki na Facebooku „Z głową w gwiazdach”.
Ten efekt może utrzymywać się przez całą noc, ponieważ Księżyc będzie wznosił się na 6-11 stopni w zależności od miejsca obserwacji na terenie Polski. Przykładowo w Warszawie zauważymy go na 8 stopniach, a w Krakowie będzie to już 10 stopni. Im dalej na południe tym wysokość wzrasta.
- Dodatkowo niskie położenie Księżyca nad horyzontem przez całą noc będzie sprzyjało jego przebarwieniu. Grubsze warstwy atmosfery będą mu nadawać charakterystyczny, pomarańczowy blask – przekazuje Karol Wójciki.
Ostatni raz taki widok mogliśmy zaobserwować na niebie w 2006 roku. Zdecydowanie warto zatem spojrzeć dzisiejszej nocy w gwiazdy. Więcej szczegółów na temat tego wyjątkowego zjawiska można przeczytać na stronie „Z głową w gwiazdach”.
Niebo nad Polską niczym w Szwecji
Warto również przypomnieć, że przez całe wakacje nad Polską możemy obserwować inne ciekawe zjawiska. Jednym z nich są „białe noce”, które zazwyczaj kojarzone są z rejonami Rosji czy Szwecji. Niewiele osób wie, że występują również w naszym kraju.Jak wyjaśnia Wójcicki, z astronomicznego punktu widzenia o nocy możemy mówić, gdy słońce skryje się poniżej 18° pod horyzontem. Wówczas niebo jest na tyle ciemne, że nie możemy dostrzec łuny słonecznej nad widnokręgiem. W innym przypadku mamy do czynienia ze zmierzchem lub świtem.
- Na naszej szerokości geograficznej w okolicach przesilenia letniego (które w tym roku wypadnie 20 czerwca 2024 o 22:51) Słońce zachodzi na tak krótko, że nie jest w stanie osiągnąć głębokości wystarczającej do zaistnienia nocy astronomicznej. Z tego powodu mamy „nocą” długi zmierzch przechodzący płynnie w świt. Niebo nie staje się ani na chwilę idealnie ciemne, przez co w tym okresie obserwujemy mniejszą niż zwykle liczbę gwiazd. Taką sytuację nazywamy właśnie „białą nocą” – wyjaśnia Karol Wójcicki.
Obłoki Srebrzyste (NLC) nad Polską
Występowanie „białych nocy” sprzyja również obserwacji innego zjawiska. W letnie wieczory nad Polską możemy zobaczyć Obłoki Srebrzyste (ang. noctilucent clouds – NLC), czyli najwyższych spośród widocznych na naszej planecie chmur. „Srebrzaki” jak sama nazwa wskazuje, mienią się srebrnym blaskiem.Chmury te powstają na wysokości ok. 80 km i składają się z pyłu kosmicznego i pozostałości po przelotach meteorów.
- Wisząc na takiej wysokości, niczym wielkie zwierciadło, doskonale odbijają światło słoneczne padające na drugą stronę planety. Dlatego w środku nocy Obłoki wyraźnie odcinają się od ciemności nieba, mieniąc się srebrzysto-błękitnym blaskiem – tłumaczy Karol Wójcicki.
„Srebrzaki” zazwyczaj są jedynie cienkim pasem ledwo unoszącym się nad horyzontem. Zdarzały się jednak przypadki, gdy można je było zobaczyć niemal na całym niebie. W tym roku obserwatorzy nie powinni się jednak nastawiać na tak spektakularne widoki.
- Aktualnie omiatający Ziemię co kilka dni wiatr słoneczny destabilizuje górne partie atmosfery, „zdmuchując” subtelne struktury „Srebrzaków”. Dlatego w tym sezonie ich obserwacje mogą być wyjątkowo trudne, a na ich powrót w najlepszej formie będziemy musieli poczekać do minimum aktywności słonecznej za ok. 5 lat – przekazuje Wójcicki.
Komentarze (0)