Siatkarze z Bełchatowa do konfrontacji z „Gdańskimi Lwami” przystępowali po dwóch dotkliwych porażkach, z Bogdanką LUK Lublin oraz Indykpolem AZS Olsztyn, w których podopieczni trenera Andrei Gardiniego nie byli w stanie wygrać nawet jednego seta. Wyniki te z pewnością miały wpływ na analityków firm bukmacherskich, którzy zgodnie wskazali zespół Trefla jako faworyta niedzielnej potyczki (65% do 35%).
Już pierwszy set poddał w wątpliwość powyższe prognozy. Do stanu 16:16 trwała zacięta walka, ale końcówka należała już do bełchatowian, którzy byli skuteczniejsi w ataku, a do tego dołożyli punkty blokiem (Konarski i Lemański) i zagrywką (Łomacz). Gospoadarze pod presją wyniku zaczęli się też częściej mylić i w konsekwencji przegrali różnicą aż sześciu punktów (19:25). Prym w szeregach PGE GiEK Skry wiódł Adrian Aciobanitei, który zapisał na swoim koncie aż siedem oczek.
W drugim secie siatkarze z Bełchtowa od początku budowali przewagę, która jeszcze w pierwszej połowie seta osiągnęła cztery punkty (6:10). „Gdańskie Lwy” odrobiły ją w jednym ustawieniu (10:10), ale Żółto-Czarni po tym chwilowym przestoju wrócili do kapitalnej gry i po paru chwilach prowadzili trzema oczkami (13:16). Od tego momentu wygrali aż siedem z kolejnych dziesięciu akcji (16:23), żeby ostatecznie wygrać partie różnicą czterech punktów (21:25).
Trzeci set był zacięty i pełen zwrotów akcji. Nieco lepiej rozpoczęli go podopieczni trenera Gardiniego (6:8), ale gospodarze nie odpuszczali i najpierw doprowadzili do remisu (8:8), żeby za moment odskoczyć na trzy oczka (13:10). Jednak Skra ani myślała odpuszczać i znowu mieliśmy równowagę (16:16). Końcówkę tym razem lepiej rozegrali gospodarze, który wygrali tę część meczu 25:22, przedłużając tym samym rywalizację.
W czwartej odsłonie niedzielnego starcia goście prowadzili czterema punktami (3:7), ale roztrwonili tę przewagę w połowie seta (12:12) i w końcówce to oni musieli odrabiać trzy oczka straty (18:15). Łomaczowi i spółce udało się doprowadzić do gry na przewagi, ale inicjatywa przez cały czas należała do Trefla, który wygrał 27:25 i doprowadził do tie-breaka.
Decydującą partię lepiej rozpoczęli bełchatowianie, którzy szybko objęli trzypunktowe prowadzenie (1:4), którego nawet na moment nie wypuścili już z rąk, zwyciężając w piątym secie (11:15) i tym samym w całym meczu za dwa punkty (2:3). Szkoda tego straconego oczka, ale trzeba docenić tę zdobycz, bo na Pomorzu nie gra się łatwo. Zwłaszcza, że dwa wywalczone punkty pozwoliły bełchatowianom awansować na ósme miejsce w tabeli.
Trefl Gdańsk vs PGE GiEK Skra Bełchatów 2:3 (19:25, 21:25, 25:22, 27:25, 11:15)
Trefl: Martinez (8), Niemiec, Nasewicz (30), Kampa (4), Orczyk (3), Zaleszczyk (9), Koykka (libero) oraz Czerwińsk, Urbanowicz (7), Sawicki (22) i Sasak
Skra: Konarski (16), Lemański (9), Łomacz (1), Poręba (16), Aciobanitei (24), Lipiński (14), Diez (libero) oraz Nowak, Kupka i Wiśniewski (1)
Najlepszym zawodnikiem spotkania wybrano Adriana Aciobaniteia (MVP), warto również odnotować, że do gry pomału wraca Łukasz Wiśniewski, który zapisał na swoim koncie jedno oczko. W lutym przed siatkarzami PGE GiEK Skry jeszcze dwa spotkania PlusLigi 2023/2024. W sobotę 17 lutego do Bełchatowa zawita Exact Systems Hemarpol Częstochowa. Tydzień później Żółto-Czarni zmierzą się na wyjeździe z Projektem Warszawa.
Komentarze (0)