W tej sytuacji na myśl nasuwa się jeszcze jeden klasyk, tym razem z Barei: "czy konie mnie słyszą???" Ten kasztanowy koń nie słuchał nikogo - wymknął się właścicielom i postanowił użyć nieco wolności i miejskiego życia. Trzeba przyznać, że wprowadził w ruch uliczny niemałe zamieszanie. Interweniowała policja i straż miejska, ale kiedy służby pojawiły się na miejscu... "konia już nie ujawniono".
Było po godzinie 15-tej, kiedy dyżurny bełchatowskiej policji otrzymał zgłoszenie o koniu biegającym zupełnie dziko po jednej z bełchatowskich ulic. Dokładnie koń biegał - wyraźnie spłoszony - po ulicy Pabianickiej, tuż za rondem.
- Na miejsce pojechały służby straży miejskiej i policji, ale kiedy funkcjonariusze dotarli na miejsce, konia już nie ujawniono - mówi o tej nietypowej interwencji Marta Płomińska z KPP w Bełchatowie
Gdzie zniknął koń? Tego nie wiadomo... Być może wizja konsekwencji sprawiła, że postanowił potulnie wrócić do swoich właścicieli.
Dziękujemy naszemu czytelnikowi - Panu Kubie za poinformowanie i przesłanie zdjęć.