Do poważnej awarii masztu oświetleniowego doszło podczas meczu ligowego w maju tego roku. Jupiter zapalił się na skutek zwarcia instalacji elektrycznej. Na miejsce wezwano strażaków, którzy gasili dymiący się maszt z wysokości kilkunastu metrów. Nieco ponad miesiąc po całym zdarzeniu oszacowano straty, które okazały się ogromne. Kosztorys inwestorski przygotowany przez pracownię projektową opiewa aż na 663 tys. zł.
Skąd aż tak duża kwota? W wyniku pożaru spłonęły rozdzielnica główna (w tym rozdzielnica HD), przewody elektryczne o łącznej długości ponad 4 kilometrów oraz 80 układów zapłonowych. W wyniku zwarcia oraz akcji gaśniczej uszkodzeniu uległo też 80 lamp zewnętrznych, których parametry muszą spełniać normy oświetlenia telewizji HD, na takich obiektach jak stadion piłkarski.
- Naprawa masztu oświetleniowego o wysokości 40 metrów, narzuca konieczność prowadzenia prac na wysokościach, te wykonywane będą wewnątrz słupa, co wiąże się z dodatkowymi kosztami – mówi Kryspina Rogowska, rzecznik prasowy bełchatowskiego magistratu.
Miasto przeanalizowało różne rozwiązania. Do wyboru pozostały dwa. Pierwsze to naprawa uszkodzonego masztu w dotychczasowej technologii i przywrócenie oświetlenia meczowego na 4 identycznych masztach. Drugim rozwiązaniem jest modernizacja wszystkich masztów w najnowszej technologii LED.
Magistrat przyznaje, że z uwagi na koszty drugiego wariantu oraz brak możliwości ubiegania się o odszkodowanie w przypadku modernizacji uszkodzonego mienia, najrozsądniejszym i najtańszym rozwiązaniem jest wymiana instalacji na dokładnie taką samą, jak w pozostałych masztach.
- Koszt wydaje się wysoki, jednak taka jest wartość specjalistycznego oświetlenia, spełniającego najwyższe normy oświetlenia meczowego dla telewizji HD. Wielość i złożoność rozwiązań technicznych w tym przypadku jest bardzo zaawansowana i w razie awarii niestety generuje takie koszty – mówi Kryspina Rogowska.
Podczas czerwcowej sesji radni podjęli uchwałę o przesunięciu z budżetu 655 tys. zł na naprawę masztu. Choć miasto pokryje koszt naprawy, to jednak MCS liczy na to, że te pieniądze uda się odzyskać z ubezpieczenia. Wciąż trwa bowiem proces likwidacji szkody przez ubezpieczyciela.
Jak zaznacza miasto, ze względu na skalę strat i dłuższy niż 30 dni okres analizy dokumentów, ubezpieczyciel wypłacił tzw. kwotę bezsporną ok. 32 tysięcy złotych. Nadal jednak analizowane są przesłane przez MCS dokumenty i kosztorysy naprawcze, aby wypłacić pozostałą część odszkodowania, które pokryje realnie poniesione koszty naprawy. Te jednak będą dopiero znane po rozstrzygnięciu przetargu.
- Z posiadanych przez MCS dokumentów wynika, iż odszkodowanie za całość poniesionych strat powinno być wypłacone. W przypadku innej decyzji ubezpieczyciela, MCS wystąpi na drogę odwoławczą – mówi Kryspina Rogowska.
Jak długo potrwa postępowanie ubezpieczyciela? To nie wiadomo. Pewne jest, że póki co miasto musiało wygospodarować sporą kwotę, za którą można byłoby na przykład wyremontować jedną z ulic w mieście. Dla porównania zapowiedziana na wakacje wymiana nawierzchni na odcinku alei Wyszyńskiego będzie kosztować nieco ponad 430 tys. zł. Szacunkowy koszt naprawy jupitera ponad 200 tys. zł więcej...
Komentarze (0)