W ostatniej drodze byłemu dyrektorowi KWB Bełchatów towarzyszyły tłumy. Na ceremonii pogrzebowej oprócz rodziny i najbliższych, pojawiło się również wielu górników, a także władze kopalni i koncernu PGE GiEK. Zmarły Jerzy Wagenknecht pracę w bełchatowskiej kopalni zaczął wraz z jej budową, a w kolejnych latach pracował na takich stanowiskach jak m.in. naczelny inżynier energomaszynowy, naczelny inżynier warsztatów czy nadsztygar energomaszynowy. Dyrektorem kopalni był w latach 1990-1997.
Nad grobem zmarłego w imieniu pracowników pożegnał go obecny dyrektor KWB Bełchatów – Dariusz Kowalczyk, który wspominał wielkie zaangażowanie Jerzego Wagenknechta w działania na rzecz bełchatowskiego zakładu.
- Był zaangażowany w realizację zadań i obowiązków, wszystko to powodowało, że cieszył się w kopalni szacunkiem i autorytetem. Dla swoich podwładnych był nie tylko wymagającym szefem, ale także nauczycielem – powiedział Dariusz Kowalczyk. - Dyrektorze, zostawiłeś po sobie dobrze wyszkoloną załogę, która dzisiaj licznie przybyła, aby się z tobą pożegnać – dodał.
Były prezes GKS Bełchatów wspominał dyrektora
Byłego dyrektora żegnał również Zdzisław Drobniewski, wieloletni pracownik kopalni, a w przeszłości prezes GKS Bełchatów. Przypomniał, że dyrektor Wagenknecht zarządzał kopalnią w trudnym okresie, gdy musiał nauczyć załogę funkcjonowania w czasach gospodarki rynkowej.
- Zawsze miał w pamięci pracowników kopalni i ich rodziny, a również środowisko, w którym mieszkaliśmy – wspominał Drobniewski.
Wspominał, że to właśnie w latach 90-tych, gdy kopalnią zarządzał zmarły dyrektor, przystąpiono do rozbudowy ośrodka Wawrzkowizna. Nastąpił wówczas też rozwój Hotelu Sport i rozbudowa jego części basenowej, a także bazy treningowej GKS-u. Jak podkreślił, to za czasów dyrektora Wagenknechta na koniec 1996 roku Rada Ministrów podjęła decyzję o wznowieniu prac przygotowawczych pod przyszłą odkrywkę Szczerców.
- Prowadził dyskusje, które miały przynieść w efekcie finalnym dobro dla środowiska kopalni i jej pracowników. Przez całe swoje życie dbał o to, aby wznowić działalność odkrywki Szczerców, bo wiedział, że bez tej inwestycji, która została zaniechana pod koniec lat 80., ta kopalnia nie będzie istnieć i nie będzie istnieć załoga tej kopalni – powiedział Zdzisław Drobniewski.
Pasją dyrektora była piłka nożna
Były prezes GKS-u Bełchatów dłuższą chwilę poświęcił też wspomnieniom pasji zmarłego dyrektora, która była… piłka nożna.
- Miał pasję do jego ukochanego Górniczego Klubu Sportowego Bełchatów. Nikt nie chciał się tą sferą zająć, nie było pieniędzy, nie było kim grać i jak przetrwać, a za plecami byli eksperci, którzy chcieli na tym boisku wypasać owce. Ja to pamiętam. Dzisiaj jestem Ci Jurku winien, aby przy wszystkich o tym powiedzieć. A ty mówiłeś: Drobniewski nie martw się, powoli zbudujemy fundamenty tego klubu - wspominał Drobniewski.
Przypomniał, że doprowadziło to do pierwszego wielkiego sukcesu, gdy w połowie lat 90., właśnie w 20-lecie powstania kopalni, GKS Bełchatów awansował do najwyższej klasy rozgrywkowej i grał przeciwko najlepszym drużynom w Polsce.
- Jerzy był bardzo twardym i mocnym zawodnikiem, nie okazywał uczuć na zewnątrz. Po raz pierwszy wtedy zobaczyłem, że mój przełożony, kolega i przyjaciel, był dumny i szczęśliwy, a w jego oczach po raz jedyny w życiu zobaczyłem łzy szczęścia – wspominał Zdzisław Drobniewski. - Żegnamy Cię Jurku. Odpoczywaj w pokoju – zakończył.
Jerzy Wagenknecht miał 88 lat.
Komentarze (0)