reklama
reklama

Para z powiatu bełchatowskiego chce znaleźć się w elitarnym gronie. Zaczęli swoją przygodę 20 lat temu [FOTO]

Opublikowano:
Autor:

Para z powiatu bełchatowskiego chce znaleźć się w elitarnym gronie. Zaczęli swoją przygodę 20 lat temu [FOTO] - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WydarzeniaKilka lat temu Paweł i Justyna rzucili pracę, by móc w pełni oddać się podróżowaniu. „Bakcyla” połknęli jednak dużo wcześniej, bo już w szkole średniej. Zaczynali od szalonych młodzieńczych wypraw po Europie, a obecnie wyjeżdżają do egzotycznych miejsc wspólnie z założoną przez siebie grupą podróżników. Chcą też znaleźć się w wąskim gronie osób, które odwiedziły co najmniej 100 państw świata.
reklama

Paweł Bębnowski pochodzi ze Szczercowa, natomiast Justyna Pietrzyk z okolic Opoczna. Poznali się w technikum w Piotrkowie Trybunalskim, a parą zostali kilka lat później. Od kilku lat jeżdżą na dalekie wyprawy z innymi podróżnikami, a ich celem jest odwiedzenie przynajmniej stu państw świata. 

Jak mówi Paweł, zamiłowanie do odkrywania świata mieli w sobie od dziecka. 

- Pamiętam, że jeszcze zanim poznałem Justynę, to w mojej szkole podstawowej organizowano obozy wędrowne. Pierwszy raz byłem na takim w ósmej klasie, to był chyba rok 1997. Fenomenalnie wspominam te wycieczki, chodziliśmy wtedy z plecakami po całej Polsce – mówi.

Najpierw ograniczali się tylko do wypraw po Polsce, później zaczęli także jeździć samochodem do innych państw.  Za cel stawiali sobie dotarcie tak daleko, jak tylko pozwalały im czas i fundusze. Tym sposobem udało im się dojechać między innymi do Portugalii, Turcji czy Finlandii. Na długie podróże pożyczali od ojca Pawła przestronnego Renault Espace, w którym zdarzało im się także spać.

reklama

- Mieliśmy wtedy po dwadzieścia kilka lat. Nie było nas często stać na nocleg, więc spaliśmy w samochodzie. Najbardziej liczyło się dla nas, żeby jak najwięcej zobaczyć, żeby przeżyć jakąś przygodę. Człowiek był młody, nie miał wielkich wymagań, więc zupełnie nam to nie przeszkadzało – śmieje się Justyna.

W swoich podróżach Pawłowi i Justynie przyświecają dwie główne zasady. Po pierwsze, w świat wyjeżdżają po to, by zobaczyć jak najwięcej, a nie smażyć się na plaży czy siedzieć w hotelu. Po drugie, zawsze starają się robić to w możliwie budżetowy sposób, aby poznać odwiedzany kraj od tej prawdziwej strony, często nieznanej większości turystów. 

Rewolucja po trzydziestce

Justyna przez lata pracowała w handlu, między innymi w znajdującym się pod Łodzią centrum handlowym w Rzgowie, Paweł natomiast był operatorem wózka widłowego. Podczas swoich trzydziestych urodzin postanowili rzucić pracę i poświęcić życie podróżom. Wydarzyło się to w 2015 roku, gdy mieszkali jeszcze w Piotrkowie.

reklama

- Wcześniej jeździliśmy także na wyjazdy organizowane przez biura podróży. To były dosyć typowe kierunki, jak Tunezja czy Egipt. Po trzech czy czterech takich wyjazdach stwierdziliśmy jednak, że to zupełnie nie dla nas. Wycieczki typu „all inclusive” bardzo nas ograniczały, a my nie umiemy usiedzieć w jednym miejscu – wspomina Paweł.

Właśnie dlatego tym razem postanowili zorganizować wszystko sami. Latali wtedy m.in. na Cypr i na Maltę, jednocześnie zajmując się wszystkim, co niezbędne: rezerwacją hoteli, kupnem biletów czy poszukiwaniem atrakcji. Jak mówią, udało im się w pełni doświadczyć tego, co w podróżowaniu najlepsze.

Powrót do pracy na etacie nastąpił w 2016 roku. Paweł i Justyna wyemigrowali wtedy do Wielkiej Brytanii. Marzenia o podróżowaniu nie dały jednak o sobie zapomnieć. Tym razem jednak w drogę nie mieli wyruszyć sami…  

reklama

Grupa Podróżnicza UK

Ta historia zaczyna się podczas wakacji w 2018 roku. Po prawie dwóch latach spędzonych w Wielkiej Brytanii Paweł i Justyna ponownie zdecydowali się zrezygnować z pracy na etacie. Jak mówią, zarabiali dość dobrze jak na wyspiarskie warunki, dzięki czemu udało im się zaoszczędzić trochę pieniędzy na podróże. 

- Nasza decyzja zbiegła się z wycieczką, którą wykupiliśmy u ludzi zajmujących się organizowaniem niskobudżetowych wypraw na Islandię. Justyna była wtedy chora, więc wybrałem się tam wspólnie z bratem. Po powrocie pomyślałem sobie: a może ciekawiej byłoby podróżować w grupie? - wspomina Paweł. 

Jak pomyśleli, tak też zrobili. Ogłosili wśród znajomych na Facebooku, że zamierzają wyjechać na Islandię i szukają chętnych. Ostatecznie zgłosiło się do nich dziesięć osób. Na początku obawy Pawła i Justyny były spore, ale ostatecznie podczas wyprawy wszystko poszło zgodnie z planem. Tak narodziła się „Grupa Podróżnicza UK”.

Nazwa została do dziś, choć para nie mieszka już w Wielkiej Brytanii. O wszystkich podróżach informują na Facebooku, gdzie śledzi ich niemalże 7,5 tys. osób. Niektóre zdjęcia z ich wypraw możecie obejrzeć w galerii nad artykułem. Jak dotąd „Grupa Podróżnicza UK” była już między innymi w Stanach Zjednoczonych, Meksyku, Australii czy też na Islandii i Azorach. 

Jak mówi Paweł, ideą jest to, aby prawdziwie doświadczyć odwiedzanego kraju, a nie widzieć go jedynie za hotelowym oknem. Właśnie dlatego na Islandii uczestnicy wyprawy jeżdżą samochodami terenowymi i śpią w namiotach, a w USA mają okazję odwiedzić słynne przydrożne motele czy przejechać się krążownikami szos.

Dla niektórych wyprawy „Grupy…” są pierwszym dłuższym pobytem za granicą w życiu. A to, jak zapewnia Justyna, często zmienia ich postrzeganie świata. 

- Wielu ludzi zaraziło się po wyjeździe z nami pasją do podróżowania. Doszli do wniosku, że nie chcą ładować pieniędzy w rzeczy materialne, ale zamiast tego wolą coś przeżyć – dodaje Justyna. 

Podróże – szkoła zaradności

Paweł i Justyna podkreślają, że podróże nauczyły ich radzenia sobie w trudnych sytuacjach. Bo kiedy jest się wiele kilometrów od domu i pojawia się problem, to trzeba rozwiązać go samemu. A to wymaga myślenia w niekonwencjonalny sposób. 

- Pamiętam na przykład jak pojechaliśmy kiedyś do Turcji. Nie wiem, czy nadal tak jest, ale wtedy żeby tam wjechać musiałeś być właścicielem samochodu. Niestety my o tym nie wiedzieliśmy i pożyczyliśmy auto od mojego ojca. Efekt był taki, że utknęliśmy na granicy – mówi Paweł.

Problem udało się jednak szybko rozwiązać:

- Jeden z pograniczników w ogóle nie chciał z nami rozmawiać, ale drugi podpowiedział nam, że jeśli przedstawimy jakikolwiek upoważnienie do korzystania z samochodu, to nas przepuszczą. Mój tata jest średnio techniczny, więc poprosiliśmy koleżankę, żeby napisała nam taki dokument i wysłała go faksem. Udało się, niedługo później pojechaliśmy dalej – wspomina.

Innym razem musieli poradzić sobie z zablokowanymi kartami płatniczymi podczas wyprawy „Grupy…” do Stanów Zjednoczonych. Jak opowiada Paweł, za każdy pokój hotelowy trzeba tam zapłacić osobno, więc kartę do czytnika musiał zbliżyć kilka razy. Polski bank uznał jednak, że kilka podobnych płatności w krótkim czasie to próba wyłudzenia i ją zablokował.

- Przez dwa lata nigdy nie miałem zablokowanej karty, w Stanach zdarzyło się to już trzy razy. A w holu czeka 17 osób, które chciałyby już odpocząć w pokojach po długiej podróży. Na szczęście zawsze mamy ze sobą kilka kart, więc ostatecznie udało się za wszystko zapłacić. To są sytuacje, na które trzeba być przygotowanym – dodaje. 

Jak wspomina, tylko raz pokonały ich przeciwności losu. Miało to miejsce podczas drogi powrotnej z Bułgarii, gdy para postanowiła zahaczyć o czarnobylską strefę wykluczenia. Niestety pomimo starań nie udało im się do niej wjechać.

- Na granicy zony stała budka strażnicza, a kilka metrów przed nią namalowano białą linię. Nie wiedziałem, że mam się tam zatrzymać, więc po prostu podjechałem pod sam szlaban. Wtedy strażnik wyszedł i powiedział, że nas nie wpuści. Bo nie zatrzymałem się dwa metry wcześniej. Nie pomogły żadne prośby, facet pozostał nieugięty, a my do dziś nie byliśmy w zonie – mówi Paweł. 

Chcą odwiedzić przynajmniej sto krajów

Paweł i Justyna zgodnie mówią, że ich marzeniem jest przekroczenie granicy stu odwiedzonych państw. Takim wyczynem może pochwalić się zaledwie kilkadziesiąt osób w Polsce. Obecnie para jest mniej więcej w połowie, a przez ponad dwadzieścia lat udało jej się „zaliczyć” 63 kraje. 

- Na 40. urodziny planujemy zrobić sobie prezent i wyruszyć w roczną podróż po świecie. Nie śpieszymy się zatem, w końcu nie chodzi tu jedynie o „odhaczanie” kolejnych punktów na liście – mówi Paweł.

Teraz, gdy granice po dwuletniej przerwie znowu się otwierają, Paweł i Justyna zamierzają nadrobić kilka podróży, które uciekły im przez ten czas. W planach jest między innymi wyjazd do Nowej Zelandii. Do zobaczenia mają także tych kilka europejskich państw, w których jeszcze nie zdarzyło im się być. 

 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Zarejestruj się w serwisie, aby korzystać z rozszerzonych możliwości portalu

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama