Najpierw prowokacja na czacie, a później nagranie z zatrzymania szeroko komentowane w internecie, którego negatywnym bohaterem został 30-letni mieszkaniec gminy Zelów. Przed tygodniem głośno zrobiło się o działaniach grupy "Strażnicy Dziecięcych Snów", która pochwaliła się zatrzymaniem mężczyzny podejrzewanego, jak twierdzili, o pedofilię. Wszystko zaczęło się od internetowej konwersacji, podczas której mężczyzna, wysyłał swoje nagie zdjęcia do rzekomo 13-letniej dziewczynki. Prosił też, aby jego "rozmówczyni" zapozowała i odesłała mu podobne fotografie.
Konto, z którym komunikował się 30-latek, było jednak sfabrykowane przez działaczy z grupy "Strażnicy Dziecięcych Snów", którzy w ten sposób namierzają, a następnie przekazują w ręce policji, "wytropione" osoby, poszukujące kontaktu seksualnego z małoletnimi poniżej 15 roku życia. Na miejsce wezwano policję, która doprowadziła mężczyznę na przesłuchanie.
Prokuratura Rejonowa w Bełchatowie potwierdza, że w tej sprawie prowadzone są odpowiednie czynności zgodne z procedurami. Mieszkaniec gminy Zelów został już przesłuchany w charakterze świadka, nieoficjalnie wiadmo, że śledczy będą sprawdzać sprzęt mężczyzny (telefon, laptop etc.) w poszukiwaniu ewentualnych dowodów, świadczących o jego winie — np. dziecięca pornografia. Jeśli zostaną znalezione, 30-latek z pewnością nie uniknie kary. Na chwilę obecną mężczyźnie nie postawiono żadnych zarzutów, ponieważ śledztwo prowadzone jest w sprawie, a podjerzewany przez mieszkańców mężczyzna, przebywa obecnie na wolności.
Okazuje się jednak, że sprawy związane z osobami ujętymi przez łowców pedofilów, kończą się najczęściej umożeniem śledztwa. Kluczowe znaczenie ma tu fakt, że konta dzieci, z którymi rozmawiają rzekomi pedofile są sfabrykowane, w rzeczywistości rozmowę prowadzi osoba dorosła. Jak tłumaczy prokuratura, w takiej sytuacji nie ma poszkodowanego w postaci małoletniego, a co za tym idzie, zachowanie podejrzewanych nie spełnia znamion przestępstwa według polskiego prawa.
Komentarze (0)