We wtorek, 30 lipca, chwilę przed godziną 22:00 służby interweniowały na terenie składowiska odpadów w Rogowcu. Na miejsce udało się łącznie sześć zastępów straży w tym pluton chemiczny z Łodzi.
- Dostaliśmy zgłoszenie, że jeden z pracowników dostał dziwnej wysypki. Mężczyzna został zabrany do szpitala przed przybyciem zastępów straży. Kierownicy spółki wystraszyli się, czy to nie ma jakiegoś związku z odpadami, które są w sąsiedztwie tej firmy – informuje Michał Wieczorek, rzecznik bełchatowskiej straży pożarnej.
Strażacy mieli za zadanie sprawdzić, czy powietrze w tym miejscu jest bezpieczne. Dowódca podjął również decyzję o wezwaniu plutonu chemicznego z Łodzi. Po dojeździe kolejnych zastępów okolica została przebadana.
- Po przyjeździe plutonu chemicznego strażacy zbadali atmosferę. Obeszli to składowisko dookoła. Nasze mierniki nie wykazały żadnego skażenia w powietrzu – relacjonuje Michał Wieczorek.
Jak dodaje, po upewnieniu się, że w powietrzu nie ma zagrożenia strażacy zakończyli swoje działania. Strażacy nie potwierdzają natomiast relacji świadków zdarzenia, którzy mówili o unoszącym się nad składowiskiem białym dymie. Służby zapewniają, że nie doszło do żadnego pożaru, a chmura o której mówili świadkowie to mógł być kurz unoszący się w powietrzu oświetlony mocnymi lampami ustawionymi przez strażaków.
- Trudno powiedzieć, że atmosfera tam jest dobra , ale nie wykryliśmy żadnych niebezpiecznych związków w powietrzu więc uznaliśmy, że można tam dalej pracować – dodaje Wieczorek.
Warto wspomnieć również, że pracownicy zakładów sąsiadujących ze składowiskiem od wielu lat zwracają uwagę m.in. na gryzący, chemiczny zapach który unosi się w powietrzu. Zdarzało się również, że w wyniku wysokich temperatur panujących na dworze pojemniki z chemikaliami eksplodowały.
Komentarze (0)