Nieco starsi mieszkańcy Bełchatowa z pewnością pamiętają jeszcze czasy, kiedy to w lany poniedziałek toczyły się prawdziwe "bitwy wodne". Dzieci i młodzież biegały po ulicach z wiadrami pełnymi wody, a powrót do domu w suchych ubraniach graniczył tego dnia z cudem.
W ostatnich latach ta tradycja zaczęła zanikać, choć trzeba przyznać, że wpływ na to mogła mieć pogoda, która nie sprzyjała fanom polewania się wodą. Od kilku lat, lany poniedziałek przyciąga też jednak uwagę strażników miejskich, a oblanie nieznajomych na ulicach może skończyć się karą.
Również w tym roku Straż Miejska w Bełchatowie informuje, że patrole będą zwracać uwagę na ewentualne osoby, które będą kultywować tradycję polewania się wodą na ulicach miasta. Zwłaszcza jeśli w mokrych ciuchach skończą osoby, które niekoniecznie sobie tego życzą. Dodatkowo trzeba mieć na uwadze, że dalej obowiązują nas pandemiczne obostrzenia, jak chociażby zakaz grupowania się – i również jego przestrzeganie będą sprawdzać strażnicy miejscy.
- Jak zwykle apelujemy do mieszkańców o rozsądek. Tradycja tradycją, ale trzeba pamiętać, że wciąż walczymy z pandemią, dlatego patrole będą kontrolować nie tylko to, czy mieszkańcy nie polewają wodą osób postronnych, ale także to, czy przestrzegają obowiązujących obostrzeń - mówi Paweł Złotowski, zastępca komendanta Straży Miejskiej w Bełchatowie.
Jaka kara grozi za oblewanie ludzi wodą? Jak informują strażnicy, takie zachowanie traktowane jest jako zakłócanie porządku publicznego. Artykuł 51 Kodeksu Wykroczeń wskazuje, że "Kto [...] zakłóca spokój, porządek publiczny, spoczynek nocny albo wywołuje zamieszanie w miejscu publicznym, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny w wysokości od 20 do 5 000 zł".
Komentarze (0)