Po godzinie 18:00 w środę, 29 listopada, służby wezwane zostały na ulicę Cegielnianą w Bełchatowie, gdzie w okolicach mostku znajdowała się potrącona sarna, której pomocy udzielić chciał jeden z przejeżdżających kierowców.
Mężczyzna akurat wracał do domu z pracy, gdy na poboczu zauważył leżące zwierze. Widząc, że sarna się rusza, zatrzymał się i przystąpił do akcji. Na początku skonsultował się ze znajomym leśniczym, który wyjaśnił mu jak postępować w takiej sytuacji i polecił wezwanie straży miejskiej.
Na miejscu pojawili się mundurowi, którzy zgodnie z procedurami zajęli się zabezpieczeniem sarny oraz zawiadomili pracowników bełchatowskiego schroniska dla zwierząt, do których należy obowiązek udzielenia pomocy takiemu zwierzęciu.
- Mieszkańcy zgłaszają do nas takie zdarzenia. My je lokalizujemy, sprawdzamy i wzywamy schronisko. Ewentualnie pilnujemy, żeby zwierzę nie weszło na ulicę czy jeżeli leży gdzieś na poboczu, to żeby nie zostało drugi raz potrącone – wyjaśnia Piotr Barasiński, komendant bełchatowskiej straży miejskiej.
Gdy na miejscu pojawili się pracownicy schroniska, to oni dalej zajęli się sarną. Okazuje się, że zwierzę, mimo fatalnych podejrzeń innych kierowców, udało się uratować. Fachowo zaopiekowała się nim weterynarz pracująca w schronisku.
Podczas udzielania pomocy zwierzę dwukrotnie próbowało uciec. Ostatecznie jednak udało się mu pomóc. Weterynarz chciała jeszcze podać inny lek, którego nie miała w podręcznej torbie, więc szybko musiała po niego pojechać i wrócić na miejsce. Po wszystkim sarna mogła już zostać wypuszczona na wolność.
- To zwierzę było przykryte kocem, odkryliśmy je i ono pobiegło w las. Jeszcze się obróciło w naszą stronę, tak jakby chciało nam podziękować za całą tę pomoc – relacjonuje Sebastian Orłowski, kierowca, który jako jedyny postanowił ratować sarnę.
Gdyby nie reakcja mężczyzny los zwierzęcia mógł być zupełnie inny. Jak relacjonuje, większość przejeżdżających wówczas osób myślała, że zwierzę jest nie do odratowania.
Dzikie zwierzęta na drogach
Warto również wspomnieć, że nie jest to jedyne zdarzenie związane z dzikimi zwierzętami, do którego doszło w ostatnim czasie w naszym mieście. Zaledwie dzień później, w czwartek, 30 listopada, sarna wbiegła pod samochód na ulicy Pabianickiej. Wówczas do akcji również wkroczyli strażnicy, którzy ruszyli na poszukiwania zwierzęcia w obawie, że może być ranne.O zderzeniu z sarną, które miało znacznie groźniejszy przebieg, informowaliśmy natomiast na początku tygodnia. Jak udało się wówczas ustalić w niedzielę, 26 listopada, w miejscowości Osina w gminie Kluki zwierzę wybiegło wprost przed nadjeżdżający samochód. Niestety kierująca osobówką kobieta straciła panowanie nad autem, a następnie dachowała.
Kierująca została zabrana przez pogotowie do szpitala, na szczęście nie odniosła poważnych obrażeń. W czasie zdarzenia kobieta była trzeźwa.
W związku z tym zdarzeniem mundurowi apelowali do kierowców o ostrożność zwłaszcza na zalesionych odcinkach dróg i wszędzie tam, gdzie pobocza porośnięte są trawą, zaroślami co utrudnia widoczność. Przykład zdarzenia, które miało miejsce na ulicy Pabianickiej, pokazuje jednak, że nawet w centrum miasta może pojawić się zwierzę.