Impas w spółce Betrans wciąż trwa. Strony konfliktu "okopały się na swoich pozycjach" i nie zamierzają ustępować. Pracownicy są zdeterminowani i przekonani do swoich racji. Ani kroku w tył nie zamierza robić, jak na razie, koncern PGE GiEK. Choć, jeszcze wczoraj mogło się wydawać, że... jest szansa na porozumienie.
Doszło bowiem do rozmów z zarządem spółki. Strajkujący byli gotowi pójść na ustępstwa. Zaproponowali, że przyjmą proponowane przez PGE 150 zł (brutto) podwyżki, ale zaznaczyli, że jej druga część, wynosząca 160 zł, musi zostać zrealizowana od lipca. Na takie rozwiązanie nie wyraziły jednak zgody, zarówno koncern PGE GiEK, jak i samo PGE. Strajk trwa więc nadal, a sami pracownicy zapewniają, że nie ustąpią.
Protestujący podliczyli, że roczny koszt podwyżek, o jakie walczą, to około 5,2 mln zł. Nie mogą uwierzyć w to, że PGE woli, aby spółka Betrans liczyła straty i płaciła kary umowne niż zapłaciła więcej za pracę załodze.
- Wolą płacić straty niż dać pracownikom. Dla mnie jest to nie do pojęcia. Tak naprawdę załoga nie żąda wielkich podwyżek. To nie są wygórowane żądania – mówi Cezary Stasiak, przewodniczący „Solidarności 80”.
Przypomnijmy, że PGE GiEK na początku tygodnia, przedstawiła wyliczenia zarządu spółki Betransu odnośnie kosztów podjęcia akcji strajkowej. Szacunkowe straty przychodów za jeden dzień strajku to ponad 350 tys. zł, natomiast koszt jednego dnia protestu w spółce, uwzględniający kary umowne, to ponad 980 tys. zł. Z tych danych wynikałoby, że tygodniowy koszt strajku pokryłby… żądania, jakich domagają się bezskutecznie pracownicy.
- Dla mnie jest to niezrozumiałe – mówi Cezary Stasiak. - Załoga jednak się nie podda i strajk może trwać nawet do świąt. Jestem pełen podziwu dla pracowników – dodaje.
Sandra Apanasionek, rzeczniczka PGE GiEK poinformowała, że zarząd Betransu cały czas jest gotowy na kontynuowanie rozmów, licząc na „elastyczne podejście związków zawodowych oraz zrozumienie realiów ekonomicznych, w jakich funkcjonuje spółka”. Jak zaznacza, przykładem takiej gotowości do dialogu było ostatnie spotkanie z komitetem protestacyjno-strajkowym.
- Pracodawca złożył propozycję przyznania wszystkim pracownikom Betrans podwyżek stawek zasadniczych średnio o 150 zł od początku kwietnia 2021 r. Finansowe oczekiwania związkowe były jednak na poziomie ponad dwukrotnie wyższym, co uniemożliwiło zawarcie porozumienia – mówi Sandra Apanasionek.
Koncern poinformował również, że na poziomie PGE GiEK wdrożone zostały „scenariusze awaryjne”, które mają zagwarantować niezakłócone funkcjonowanie kopalni i elektrowni, a także zabezpieczyć ciągłość wydobycia węgla i produkcji prądu.
Według szacunków związkowców w Betransie strajkuje 80 proc. załogi czyli około 800 pracowników. To m.in. kierowcy ciężarówek, a także „osinobusów” dowożących pracowników. Protestują także pracownicy spółki wykonujący zadania na terenie kopalni, gdzie pracują jako operatorzy, kierowcy czy mechanicy na takich samych stanowiskach co osoby zatrudnione w KWB Bełchatów. Drugiego dnia strajku przyłączyli się do nich również koledzy z oddziału Betransu w Bogatyni. Solidarność 80” domaga się dla pracowników wzrostu wynagrodzeń o kwotę 260 zł do 360 zł brutto czyli średnio 320 zł brutto, a także zwiększenia dodatku stażowego i dodatku za pracę w odkrywce.
Komentarze (0)