Wygląda na to, że organizacje związkowe i zarząd PGE doszli do przysłowiowej ściany w negocjacjach. Brak porozumienia w sprawie planowanych przez koncern zmian może doprowadzić do strajku. Pracownicy bełchatowskiej kopalni i elektrowni są już krok od tego, aby przerwać pracę i odejść od maszyn. Podobnie sytuacja wygląda w innych oddziałach PGE.
Komitet Protestacyjno-Strajkowy ogłosił właśnie pogotowie strajkowe w całym koncernie. To efekt braku porozumienia z zarządem PGE. Fiaskiem zakończyło się bowiem ostatnie spotkanie z władzami spółki. Związkowcy odrzucili zaproponowany projekt porozumienia w sprawie rozwiązania sporów zbiorowych.
Związki zawodowe postawiły też ultimatum. Jeżeli do 7 grudnia nie nastąpi podpisanie porozumienia kończącego spór zbiorowy w PGE, rozpoczną się akcje protestacyjne i strajk we wszystkich oddziałach koncernu. Na taką formę protestu komitet strajkowy dostał zielone światło od załogi w referendum. Więcej na ten temat w artykule pt. Załoga zdecydowała w sprawie strajku. Związkowcy policzyli już większość głosów.
Dlaczego pracownicy PGE chcą strajkować? Chodzi o najnowszą strategię PGE, którą opublikowano w październiku. Związkowcy żądają od pracodawcy rozmów i uzgodnienia z pracownikami planowanych zmian w energetyce. A te mają być rewolucyjne. Energetyczny koncern zapowiada zdecydowany zwrot w stronę „zielonej energii” i koniec z inwestycjami w energetykę węglową. Oznacza to w praktyce koniec marzeń górników o Złoczewie, który przedłużyłby życie bełchatowskiej elektrowni. Sam prezes Dąbrowski budowę nowej odkrywki nazwał "nierentownym przedsięwzięciem", które byłoby ze szkodą dla spółki. Stwierdził też, że ostateczną decyzję w tej sprawie będzie podejmował już nowy podmiot, do którego aktywa węglowe zostaną wydzielone.
Jednocześnie PGE chce inwestować w budowę farm słonecznych i elektrowni wiatrowych. Połowa z zaplanowanych na inwestycje 75 miliardów złotych w latach 2021-2030 ma zostać przeznaczona właśnie na odnawialne źródła energii. Wielkie emocje wśród załogi wzbudza też kwestia zmniejszenia zatrudnienia. Według prognoz PGE do 2030 r. spadnie ono o 15 proc. czyli ok. 6,3 tys. osób. Natomiast do 2050 r. aż o połowę czyli o 21 tysięcy pracowników. Prezes PGE podkreśla, że nie ma tutaj mowy o zwolnieniach, a na redukcję wpłyną trendy demograficzne. Inne zdanie mają związkowcy, którzy domagają się gwarancji dla załogi i utrzymania miejsc pracy. Przeciwni są również wydzielaniu kopalni i elektrowni do nowego podmiotu.
Komentarze (0)