Wygląda na to, że Elektrownia Bełchatów wycofa się z drakońskiej podwyżki cen za ciepło dostarczane do Bełchatowa. Nowa taryfa zaczęła obowiązywać w poniedziałek, 23 stycznia. Proponowana zmiana stawki spotkała się jednak z ogromną krytyką ze strony mieszkańców, którzy przypominali, że ciepło przesyłane do Bełchatowa, to nic innego jak odpad w postaci pary wodnej i elektrownia bezzasadnie podnosi cenę. Z kolei koncern PGE GiEK tłumaczył, że wcale tak nie jest i jako powód podawał m.in. wyższe ceny uprawnień do emisji CO2 czy wzrost kosztów paliw przeznaczonych do produkcji ciepła.
W ostatnich dniach kolejne pisma z prośbą o wycofanie się z decyzji wysyłały m.in. władze miasta oraz radni. Podczas czwartkowej sesji rady miasta, prezydent Mariola Czechowska poinformowała radnych, że wciąż nie otrzymała odpowiedzi w tej sprawie.
Przypomnijmy, że głośno na temat planowanego wzrostu stawek za ciepło zrobiło się na początku roku. Wtedy wyszło na jaw, że bełchatowska elektrownia jeszcze w listopadzie wystąpiła do Urzędu Regulacji Energetyki o zatwierdzenie nowej stawki za energię cieplną, która wzrosła o ponad 70 proc. Według szacunków Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej w Bełchatowie, w przełożeniu na rachunki odbiorców będzie to oznaczało około 40 proc. wzrostu za ogrzewanie z miejskiej sieci.
Z nieoficjalnych ustaleń wynika, że PGE na tak drastyczną podwyżkę nie zamierza dać "zielonego światła", takie informacje przekazano też do koncernu PGE GiEK w Bełchatowie. W piątek, 27 stycznia, sprawą zajęła się rada nadzorcza koncernu PGE GiEK. Jak się dowiedzieliśmy, miała ona zakomunikować zarządowi PGE GiEK, aby ten do końca tygodnia przedstawił uzasadnienie dla tak wielkiej podwyżki, która według centrali nie musiała być wcale maksymalna. Władze PGE GiEK zostały też zobligowane do poszukania rozwiązania, które sprawi, aby taryfa została znacząco zmniejszona. Zapewne więc, kluczowe decyzje w tej sprawie zapadną w przyszłym tygodniu. Wszystko wskazuje jednak na to, że za ciepło zapłacimy mniej.
Komentarze (0)