reklama
reklama

PGE zacznie wygaszać elektrownię i kopalnię. Eksperci wskazują datę odejścia od węgla

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

PGE zacznie wygaszać elektrownię i kopalnię. Eksperci wskazują datę odejścia od węgla - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Kopalnia i Elektrownia Polska Grupa Energetyczna planuje powolne wygaszanie elektrowni i kopalni, a transformacja energetyczna zbliża się do Bełchatowa wielkimi krokami i wydaje się być nieunikniona. Ekspercka Rada ds. Bezpieczeństwa Energetycznego i Klimatu podkreśla, że rząd powinien wyznaczać termin zamknięcia energetyki węglowej. Wskazuje też konkretną datę...
reklama

Wszystko wskazuje na to, że nieuchronny koniec energetyki węglowej w Bełchatowie jest coraz bliżej i dla regionu będzie to odczuwalne już za kilka lat. Elektrownia i kopalnia, dzięki którym miasto w ostatnich dziesięcioleciach dynamicznie się rozwinęło, w najbliższych latach będą systematycznie zmniejszały produkcję prądu i wydobycie węgla. To unijny wymóg, do którego Polska się zobowiązała, deklarując stopniowe odejście od energetyki węglowej i pozyskiwanie prądu ze źródeł nieemitujących dwutlenku węgla do atmosfery.

Na początku tego roku do Komisji Europejskiej trafił zaktualizowany dokument określający tzw. „kamienie milowe”, według których w bełchatowskiej elektrowni będzie ograniczana produkcja prądu, a w pobliskiej kopalni wydobycie węgla. Wskazują one, że produkcja prądu w elektrowni licząc od 2020 roku w ciągu dziesięciu lat spadnie aż o 77 proc. , a węgla w tym samym okresie o 76 proc. Warto też zauważyć, że w najbliższych latach produkcja i wydobycie w bełchatowskim kompleksie też ma być systematycznie ograniczane. Na przykład w 2026 roku, czyli już za dwa lata, wydobycie węgla ma spać do nieco ponad 17 mln ton rocznie, czyli do poziomu o połowę mniejszego niż obecnie. Przełomowy będzie 2030 rok, gdy rozpocznie się wyłączanie bloków energetycznych w elektrowni, które ma potrwać do 2036 roku.

Tysiące etatów do likwidacji

Elektrownia i kopalnia Bełchatów to obecnie najwięksi pracodawcy w regionie. Wraz z innymi mniejszymi spółkami zależnymi PGE dają pracę dla kilkunastu tysięcy osób. Powolne wygaszanie kompleksu spowoduje likwidację tysięcy etatów. Według prognoz przestawionych w Terytorialnym Planie Sprawiedliwej Transformacji dla woj. łódzkiego, na likwidację jednego miejsca w górnictwie bądź energetyce przypadają aż cztery etaty w regionie. W ten sposób wyliczono, że odejście od węgla w energetyce może oznaczać utratę miejsc pracy dla 13,5 tys. osób. Obecnie w kopalni pracuje ok. 4,6 tys. osób, a w elektrowni niespełna 3 tys. pracowników. Wyliczono, że do 2030 roku liczba etatów w tych zakładach zmniejszy się o ponad 40 proc. W kopalni zatrudnionych będzie 2,6 tys. osób, a w elektrowni 1,6 tys. energetyków.

Dla Bełchatowa najbliższa dekada z całą pewnością będzie trudną próbą. Miasto i region muszą bowiem znaleźć nowy pomysł na siebie, bez górnictwa i energetyki w takim wydaniu jak dotychczas. Pomóc mają w tym unijne pieniądze w ramach tzw. Funduszu Sprawiedliwej Transformacji. Bełchatów i woj. łódzkie znalazły się bowiem wśród pięciu polskich regionów (w tym gronie są również Wielkopolska Wschodnia, Górny Śląsk, region wałbrzyski i Małopolska Zachodnia), dla których Komisja Europejska zatwierdziła tzw. Plany Sprawiedliwej Transformacji. Do naszego regionu na ten cel ma trafić ok. 370 mln euro, które zostaną przeznaczone na transformację, a także stworzenie nowych miejsc pracy.

Suchą stopą przez transformację energetyczną?

O tym, że przed problemem nie da się już uciec i trzeba zacząć działać, świadczy coraz większa liczba warsztatów, spotkań i pierwsze dotacje przyznawane w ramach FST dla regionu. W ostatnich dniach w Bełchatowie odbyło się seminarium zatytułowane „Czy da się przejść suchą stopą przez proces transformacji?”, podczas którego próbowano odpowiedzieć na szereg pytań m.in. jak skutecznie przygotować mieszkańców, przedsiębiorców i samorząd na transformację energetyczną. Zastanawiano się co zrobić, aby uniknąć bezrobocia w regionie i odpływu młodych ludzi, a także rozwinąć przedsiębiorczość i nowe gałęzie przemysłu. Taką drogę mają już za sobą w Turku, gdzie zamknięto kopalnię i elektrownię. Przedstawiciele tamtejszego samorządu podzielili się swoimi doświadczeniami.

– Nie wolno czekać, tylko trzeba działać szybko. Udać się do tych instytucji, które mogą pomóc w rozwoju gospodarczym Bełchatowa i regionu. Wskazywać na problemy, które mogą powstać w związku z zamknięciem kopalni i elektrowni. Szybkie podjęcie działań pozwoli przejść przez transformację niemal bezboleśnie – podkreśla Romuald Antosik, burmistrz Miasta Turek.

Uczestnicy spotkania dowiedzieli się także, w jaki sposób przygotować mieszkańców, przedsiębiorców i samorządy do transformacji. Poruszyli także temat przeciwdziałania bezrobociu i problemom społecznym. Pozytywnie o wymianie doświadczeń wypowiadały się też władze Bełchatowa.

- Z tego spotkania wynieśliśmy mnóstwo praktycznej wiedzy. Teraz jest dobry czas, aby przygotować Bełchatów do transformacji. Mam tutaj na myśli także społeczne przygotowanie mieszkańców do tego procesu – mówi Mariola Czechowska, prezydent Bełchatowa. – W Turku transformacja rozpoczęła się dziesięć lat temu i dzisiaj widać już jej efekty oraz korzyści, jakie przyniosła mieszkańcom. To jest wiedza praktyczna, którą weźmiemy pod uwagę sporą przy podejmowaniu decyzji dotyczących przyszłości Bełchatowa – dodaje.

Eksperci: Data odejścia od węgla zmobilizuje Turów i Bełchatów

Na początku lutego Ekspercka Rada ds. Bezpieczeństwa Energetycznego i Klimatu opublikowała stanowisko, w którym wskazała, że obecny rząd powinien wyznaczyć aspiracyjną datę odejścia od energetyki węglowej na 2035 rok. Jak podkreślono, data powinna być „ambitna, ale też realna pod względem zapewnienia czasu niezbędnego do uzupełnienia bilansu mocy” m.in. poprzez budowę nowych mocy wytwórczych, jak i rozwój magazynów energii, połączeń transgranicznych i zmian rynkowych.

W stanowisku Rady BEiK wskazano, że 2035 rok z jednej strony pozwala na relatywne szybkiej ograniczenie „presji kosztowej związanej z eksploatację energetyki węglowej” na ceny energii i ciepła, a jednocześnie jest oddalona na tyle w czasie, że pozwoli to zbudować nowe moce wytwórcze i zapewnić bezpieczeństwo dostaw.

- Jednocześnie, pozwala na lepsze alokowanie środków publicznych – zamiast coraz większego wspierania schyłkowego górnictwa – wsparcie inwestycji potrzebnych w przyszłości, np. w sieci, czy poprawę efektywności energetycznej. Zmobilizuje też regiony węglowe do działania w szukaniu alternatyw dla rozwoju, co jest szczególnie ważne dla kompleksów energetycznych Turowa i Bełchatowa – czytamy w przedstawionym stanowisku Rady BEiK

Jak główne przyczyny odejścia od energetyki węglowej wskazano m.in. koszty wydobycia krajowego węgla czy wysokie ceny uprawnień do emisji CO2, które w 2030 roku mogą kosztować aż 180 euro za tonę, a w 2040 roku nawet 330 euro za tonę.

Eksperci wskazują, że ewentualne opóźnienie tej daty powinno być możliwe jedynie w sytuacji zagrożenia bezpieczeństwa dostaw energii w Polsce. Jak zaznaczono, pozostające wówczas w eksploatacji jednostki węglowe „powinny być wyjęte z rynku energii i wynagradzane za dostępność mocy z ograniczeniem czasowym eksploatacji, np. w rezerwie strategicznej”. Rada BEiK stwierdziła w swoim stanowisku, że w przypadku negatywnej oceny wystarczalności mocy bez pracy jednostek węglowych w okolicach 2035 r., powinno być możliwe wydłużenie daty odejścia od węgla maksymalnie do 2040 r.

Joanna Pandera, prezes Forum Energii, w rozmowie z portalem wnp.pl przyznała, że data jest potrzebna, aby opracować plan dla energetyki węglowej.

- Moim zdaniem Polska w tej chwili nie ma planu, co z węglem tak naprawdę zrobić. Pozwalamy działać rynkowi w sposób nieskoordynowany, który nie gwarantuje bezpieczeństwa energetycznego. Trzeba mieć plan. Węgiel jest zbyt ważny, żeby go zostawić samopas - podkreśla Joanna Pandera. 

W wywiadzie udzielonym portalowi wnp.pl zaznacza również, że z wyników modelowania wynika, że węgiel w energetyce już teraz nie jest ekonomicznie opłacalny, a w 2028 roku, kiedy skończy się system wsparcia dla elektrowni węglowych, będzie przynosić straty.

- To jest główny powód, dla którego spółki chcą się pozbyć tych aktywów, a jednocześnie Polska, nie mając strategii wobec węgla, nie umie rozmawiać z Brukselą i jasno powiedzieć, dlaczego my tego węgla potrzebujemy i do kiedy. Myślę, że gdyby ta data się pojawiła, to byłoby łatwiej rozmawiać ze spółkami w kraju, z odbiorcami energii, ale też z urzędnikami w Brukseli – uważa Joanna Pandera.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Zarejestruj się w serwisie, aby korzystać z rozszerzonych możliwości portalu

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama