Kazimierz Suchcicki od wielu lat pracuje w bełchatowskiej kopalni. W przeszłości był miejskim radnym. W zakończonych wyborach do rady nadzorczej PGE GiEK poparło go 2333 pracowników. To był drugi wynik, który powinien dać mu przepustkę do miejsca w radzie, bo według regulaminu zasiadają w niej dwaj kandydaci z największą liczbą głosów. Pierwszy wynik uzyskał Adam Żuk z KWB Turów, zdobywając 2898 głosów.
Po podliczeniu wyników, koncern wyborów od razu jednak nie uznał. Problemem okazała się zbyt niska frekwencja, a nad sprawą pochylili się prawnicy spółki. Według Suchcickiego takie działania to "łamanie praw, dobrych praktyk i ograniczenie swobód pracowniczych", a także próba manipulacji ze strony PGE.
- W regulaminie wyborczym, który sami ustanowili, jest wyraźnie napisane, że za kandydata wybranego w drugiej turze wyborów uważa się osobę, która uzyskała największą liczbę ważnie oddanych głosów. Powyższe reguluje paragraf 46 pkt 4 ust. 3) i i pkt 5. zdanie 2. Nie ma tam żadnego odnośnika o wymaganej frekwencji w drugiej turze. Uważam, że jest to wyraźna nadinterpretacja prawa i ewidentne złamanie regulaminu i statutu spółki - przekonuje Kazimierz Suchcicki.
Jego zdaniem, biorąc pod uwagę pandemiczne obostrzenia i pracę zdalną, na jakiej jest obecnie wielu pracowników, to frekwencja w drugiej turze i tak była imponująca.
Jak podkreśla, takie działania PGE GiEK mogą być związane z jego kandydaturą. Według Suchcickiego, osoby zasiadające w zarządzie i radzie nadzorczej uczynią wszystko, aby uniemożliwić mu dostanie się do rady.
- Tym sposobem będą mogli bez przeszkód realizować szkodliwe dla naszych podmiotów projekty. Doskonale wiedzą, że jestem osobą nieuległą i tym samym niewygodną dla panujących układów, która nie boi się trudnych wyzwań i walki o prawa pracowników. Dla obecnej rady nadzorczej jest to sytuacja niewygodna, bo woleliby inną, najlepiej bardzo spolegliwą osobę, które będzie podpisywać wszelkie uchwały bez żadnych uwag – mówi Kazimierz Suchcicki.
Twierdzi, że jeśli wybory zostaną unieważnione, to o sprawiedliwość jest gotów walczyć nawet w sądzie.
- Jeśli chcą konfliktu, to będą go mieć na własne życzenie – mówi Kazimierz Suchcicki.
Wygląda na to, że spór pomiędzy kandydatem i PGE będzie narastał, bo koncern najprawdopodobniej nie uzna wyborów. PGE GiEK podało, że według wstępnych wyników frekwencja w drugiej turze wyniosła 48,8 procent. Zdaniem spółki, w takiej sytuacji wynik wyborów nie jest wiążący.
- Oznacza to, że nie zostały spełnione przesłanki wskazane w Statucie Spółki oraz Regulaminie Wyborów, zgodnie z którymi wynik wyborów jest wiążący pod warunkiem udziału w nich co najmniej 50 proc. wszystkich pracowników – mówi Sandra Apanasionek, rzecznik prasowy PGE GiEK.
Jak zaznacza, w konsekwencji wyniki drugiej tury wyborów przeprowadzonej w dn. 19-22 kwietnia 2021 r. nie dają podstaw do powołania dwóch przedstawicieli załogi PGE GiEK do Rady Nadzorczej Spółki.
- Biorąc powyższe pod uwagę oraz mając na celu zapewnienie partycypacji pracowniczej w organach Spółki, konieczne będzie powtórne przeprowadzenie procesu wyborczego Członków Rady Nadzorczej PGE GiEK S.A. - mówi Sandra Apanasionek.
Koncern planuje, aby kolejne wybory przedstawicieli załogi w radzie nadzorczej były zorganizowane w najwcześniej w trzecim lub czwartym kwartale tego roku. Dokładana data będzie zależna od sytuacji epidemicznej.
Według Suchcickiego, takie stawianie sprawy to również łamanie regulaminu, bo wybory w przypadku ich unieważnienia, powinny odbyć się w ciągu miesiąca.
Komentarze (0)