reklama
reklama

Kłótnia o miliony złotych odszkodowania. ''Nie chcę, aby mieszkańcy zostali oszukani''

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Kłótnia o miliony złotych odszkodowania. ''Nie chcę, aby mieszkańcy zostali oszukani'' - Zdjęcie główne

Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WydarzeniaKłótnia na miejskiej sesji o odszkodowanie za grunty pod wschodnią obwodnicę Bełchatowa. Burzę rozpętał radny Marcin Rzepecki, gdy dowiedział się, że starosta Dorota Pędziwiatr nie zrzekła się dotychczas pieniędzy dla Skarbu Państwa, które zapłacić musiałoby miasto. Jaka była odpowiedź władz powiatu?
reklama

Olbrzymie emocje towarzyszyły obradom ostatniej sesji rady miasta. Kontrowersje wzbudził punkt, w którym radni pochylili się nad uchwałą w sprawie zwiększenia do 4,5 mln zł kwoty, jaką trzeba przekazać dla województwa łódzkiego na wypłatę odszkodowań za grunty przejęte pod budowę obwodnicy wschodniej Bełchatowa. 

O procedurę wypłaty odszkodowań zaczął dopytywać radny Marcin Rzepecki. W trakcie dyskusji okazało się, że miasto musiałoby je płacić nie tylko osobom prywatnym, ale też instytucjom publicznym. Niektóre z nich, jak np. gmina Bełchatów, odszkodowania się zrzekły. Wkrótce okazało się, że do tej pory nie zrobił tego starosta bełchatowski, który reprezentuje Skarb Państwa. Niemałą konsternację wzbudziła informacja, że znaczna część kwoty zaplanowanej na odszkodowania (na początku radni mówili o blisko 3 mln zł - przyp. red.), wpłacona zostałaby dla… starostwa, które mogłoby zatrzymać część tej kwoty, a reszta trafiłaby do Skarbu Państwa.

reklama

Radny: to jest skandal!

- Otrzymaliśmy kawał wiedzy, która nie tylko poraża, ale też oburza. Jeżeli miasto ma wydać dziś prawie 3 mln zł na odszkodowanie dla Skarbu Państwa, które dziś są w ręku starosty, a ten zwleka z decyzją zrzeczenia się tych pieniędzy, to dla mnie to jest skandal – mówił Marcin Rzepecki.

Radny o odszkodowanie dopytywał władze miasta. Te potwierdziły, że właścicielami gruntów na terenie obwodnicy jest wiele osób fizycznych, ale są to też jednostki prawne czy Skarb Państwa, reprezentowany przez starostę. Okazało się, że kilkumilionowego odszkodowania, które musiałoby zapłacić miasto, starosta może się zrzec samemu jednoosobowo podejmując decyzję.

reklama

Co na to miasto?

- Zwróciliśmy się do wszystkich instytucji o zrzeczenie się tej kwoty. Decyzja jeszcze nie zapadła. Z tego, co wiem, to trwają prace i dyskusje w starostwie. Czekamy na decyzję Skarbu Państwa. Wcześniej nie można było tego uruchomić, bo nie była znana kwota. Są to decyzje wojewody, które określają konkretne kwoty – tłumaczył Dariusz Matyśkiewicz, wiceprezydent Bełchatowa.

Miasto potwierdziło jednocześnie, że odszkodowania już dawno zrzekła się np. gmina Bełchatów.

- Z mojej wiedzy wynika, że władze miasta od dawna próbują doprowadzić do sytuacji, aby pani Dorota Pędziwiatr jednoosobowo zrzekła się odszkodowania dla publicznej inwestycji, jaką jest wschodnia obwodnica Bełchatowa – mówił Rzepecki. - Nie chcę, by mieszkańcy naszego miasta zostali oszukani w ten sposób, że mają dziś wspierać mizerny budżet powiatu. Przypomnę tylko, że miasto wielokrotnie wspiera inwestycje powiatu, dokładając do nich duże pieniądze. Tak było np. z ulicą Kwiatową – dodał.

reklama

Włodzimierz Kuliński z Koalicji Obywatelskiej zachęcał, aby wstrzymać się z podjęciem uchwały do czasu, gdy starosta podejmie decyzję.

- W świetle tego, co powiedział wiceprezydent Matyśkiewicz, pod znakiem zapytania są około 3 mln zł dla Skarbu Państwa. Jeżeli będzie tak, że starosta chce być nieprzychylny dla nas i chce mieć w kieszeni te około 600 tys. zł, to my możemy tą uchwałę podjąć w grudniu. W tej chwili dla pozostałych (właścicieli gruntów – przyp. Red.) mamy zabezpieczone środki w budżecie. Nie twórzmy zapisów, które obciążają budżet, Sprawa wyjaśni się w ciągu kilku tygodni. Zachęcam, aby wycofać ten projekt uchwały – mówił Włodzimierz Kuliński.

Podczas sesji zarządzono przerwę. Nieoficjalnie mówi się, że telefony na linii magistrat – starostwo rozgrzały się do czerwoności. Ostatecznie zdecydowano o zdjęciu uchwały z porządku obrad. Uznano, że jeszcze jest chwila czasu, aby poczekać na ruch starosty.

reklama

Starosta zabiera głos 

Do całej sprawy jeszcze tego samego dnia (24 listopada) odniosło się bełchatowskie starostwo w specjalnie wydanym oświadczeniu. Poinformowano, że starosta Dorota Pędziwiatr „jest w stałym kontakcie z Łódzkim Urzędem Wojewódzkim w Łodzi, który zajmuje się wyceną oraz wydaniem decyzji odszkodowawczej dla właścicieli „wywłaszczonych” nieruchomości”. Zaznaczono też, że 16 listopada wpłynęło do starostwa pismo, w którym dyrektor Zarządu Dróg Wojewódzkich w Łodzi zwrócił się do starosty, jako organu reprezentującego Skarb Państwa, o „rozważenie możliwości zrzeczenia się odszkodowania”.

Starostwo w oświadczeniu podkreśliło, że w oparciu o ustawę o szczególnych zasadach przygotowania i realizacji w zakresie dróg publicznych w sytuacji, gdy przemawia za tym interes publiczny lub gospodarczy, Skarb Państwa albo jednostka samorządu terytorialnego, mogą zrzec się całości lub części odszkodowania  "każdym etapie postępowania odszkodowawczego".

- Starosta Bełchatowski Dorota Pędziwiatr nie może podejmować pochopnych decyzji (postępowanie wciąż trwa), przed wyceną nieruchomości przekazanych pod budowę wschodniej obwodnicy miasta – czytamy w oświadczeniu.

Urząd zaznacza też, że po otrzymaniu wyceny opiewającej na kwotę nieco ponad 2 mln 670 tys. zł, starosta poinformowała radnych Rady Powiatu w Bełchatowie, że jako przedstawiciel Skarbu Państwa może zrzec się odszkodowania, ale „wówczas powiat utraci 5 proc. tej kwoty należnej w przypadku nie zrzeczenia się odszkodowania”.

- Starosta Dorota Pędziwiatr stoi na stanowisku, że radni powinni mieć tego świadomość, ale jednocześnie podkreśla, że w tym przypadku – zaistnienia ważnego interesu społecznego, jakim jest budowa obwodnicy – zamierza zrzec się odszkodowania. W związku z powyższym żadne wywieranie wpływu z zewnątrz w tym zakresie nie musi mieć miejsca – informuje starostwo w oświadczeniu.

Wygląda więc na to, że miasto jednak będzie mogło zaoszczędzić znaczną kwotę w budżecie. Już po sesji gorzkich słów wobec włodarza powiatu nie szczędził radny Rzepecki.

- Przecież, jeśli starosta zrzekłaby się tej kwoty wcześniej, to mielibyśmy ją w budżecie. Wówczas nie trzeba byłoby zwiększać podatków dla mieszkańców, aby ratować budżet – denerwuje się Rzepecki.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Zarejestruj się w serwisie, aby korzystać z rozszerzonych możliwości portalu

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama