Intensywność przygotowań, wzrost oczekiwań zakupowych i zwiększone obciążenie pracowników stworzą sytuację graniczną, która może wpłynąć na dalszą debatę o przyszłości handlu w niedziele.
Trzy niedziele handlowe przed świętami jako przełom w kalendarzu
Nowelizacja z 2024 roku zmodyfikowała system obowiązujących od lat ograniczeń. Zapisanie Wigilii jako dnia wolnego sprawiło, że wprowadzono kompensację w postaci dodatkowej grudniowej niedzieli handlowej. Po raz pierwszy od dawna konsumenci zyskają w tym miesiącu aż trzy dni z pełnym dostępem do dużych sklepów.
Dotychczas grudzień oferował jedynie dwa takie terminy, a listopad — jak ma to miejsce w 2025 roku — był miesiącem całkowicie pozbawionym handlowych niedziel. Dla klientów oznaczało to kumulację zakupów w określone dni, a dla branży konieczność radzenia sobie z dużymi skokami ruchu. Teraz układ zostanie odwrócony, a grudzień przypominać będzie bardziej intensywny tydzień handlowy rozciągnięty na cały miesiąc.
Start 7 grudnia – powrót po kilkumiesięcznej przerwie i ofensywa promocji
Pierwsza handlowa niedziela wypadnie po długiej, bo niemal czteromiesięcznej przerwie. Poprzednia możliwa była dopiero pod koniec sierpnia, co powoduje, że rynek czeka wyraźne ożywienie. Handlowcy przygotowują szerokie kampanie promocyjne, sięgając po agresywne mechanizmy rabatowe.
Od miesięcy widać trend polegający na obniżkach cen przy zakupie dwóch produktów — rozwiązania, które faktycznie redukują finalną cenę jednej sztuki o około 30 procent. Tak silne promocje dotyczą głównie produktów szybko drożejących, w tym kawy, oliwy i artykułów spożywczych, których ceny najbardziej wpływają na budżety domowe.
W grudniu spodziewana jest intensyfikacja tych działań. Pierwsza handlowa niedziela stanie się okazją, by przekonać klientów do wcześniejszego startu przygotowań. Część rodzin chętnie kupuje trwałe składniki świąteczne wcześniej, jeśli ich cena jest korzystna — to mechanizm, który sprzedawcy zamierzają wykorzystać.
Niedziela 14 grudnia – moment, który napędza najwięcej zakupów
Druga niedziela handlowa, mimo zmiany układu kalendarza, pozostanie najbardziej obleganym terminem. W poprzednich latach była pierwszym otwartym dniem po dużej przerwie — teraz stanie się środkową, ale to właśnie ona najlepiej wpisuje się w cykl przygotowań przedświątecznych.
To czas, w którym klienci zaczynają poważnie myśleć o przygotowaniu stołu i prezentów. Choć ryby czy część świeżych produktów nie trafią jeszcze do koszyków, ogromne zainteresowanie budzą artykuły mrożone oraz produkty premium — wędliny, mięsa, gęsi i perliczki. Łatwiej je kupić wcześniej, zwłaszcza gdy dostępne są w promocyjnych cenach i nie ma ryzyka ich braku w ostatnich dniach przed świętami.
W tej części miesiąca silny ruch notują także sklepy oferujące produkty do pieczenia. Mąki, bakalie, dodatki cukiernicze i składniki deserów trafiają wtedy do milionów gospodarstw. Promocje na te grupy asortymentowe potrafią znacząco zwiększyć liczbę paragonów.
Galerie handlowe również przeżyją oblężenie. Ten termin idealnie wpisuje się w rytm kupowania prezentów — klienci mają jeszcze komfort wyboru, ale finał przygotowań jest już blisko, co tworzy presję i wzmacnia decyzje zakupowe.
21 grudnia – najbardziej intensywny dzień zakupowy roku
Ostatnia przedświąteczna niedziela handlowa jest od lat jednym z najtrudniejszych dni dla branży. Nawet w czasach przed zakazem handlu sklepy przeżywały wtedy rekordowe obciążenie. Teraz, w połączeniu z dwoma wcześniejszymi niedzielami otwartymi, może to oznaczać kumulację ruchu.
Rzeczywistość jest jednak przewidywalna: wielu klientów zdecyduje się na ten termin z braku czasu lub z przyzwyczajenia. Długie kolejki i tłok będą nieuniknione. Eksperci doradzają, by większe zakupy przesunąć na poniedziałek 22 grudnia — wtedy obciążenie sklepów jest mniejsze, a klienci mogą działać spokojniej.
To zjawisko przypomina schemat znany z niedziel objętych zakazem handlu. Gdy sklepy są zamknięte, ruch przenosi się na poniedziałek. Teraz, mimo otwarcia, logika pozostaje podobna: wielu kupujących i tak wybierze spokojniejszy dzień.
Skutki dla pracowników – organizacja grafików i test systemu
Zwiększenie liczby niedziel handlowych to nie tylko większy ruch klientów, ale także ogromne obciążenie dla pracowników handlu. Przez lata związki zawodowe i politycy zgłaszali propozycje, by każda niedziela otwarta wiązała się z gwarancją dwóch wolnych w miesiącu oraz podwójnego wynagrodzenia. Dodatkowo konieczne byłoby zapewnienie dnia wolnego w tygodniu.
Grudzień 2025 sprawdzi te postulaty w praktyce. Trzy intensywne weekendy w miesiącu świątecznym będą wyzwaniem logistycznym — szczególnie dla osób pracujących w systemie rotacyjnym. Branża będzie musiała zadbać nie tylko o obsadę kas, ale również o dostępność towaru i logistykę dostaw.
Jednocześnie zmiana ta przyniesie korzyści dla studentów i osób dorabiających. To właśnie oni najbardziej odczuli wprowadzenie zakazu handlu — stracili okazję do stabilnych weekendowych zleceń. Grudniowy układ ponownie otworzy im możliwość dorobienia, choć jedynie chwilowo.
Czy grudnień stanie się argumentem za zmianą ustawy?
Precedens trzech handlowych niedziel dostarczy danych, których brakowało w debacie publicznej. Zwolennicy otwarcia rynku zyskają argumenty dotyczące wzrostu obrotów, wygody konsumentów i możliwości poprawy organizacji pracy. Przeciwnicy będą wskazywać na większe obciążenie pracowników i rozregulowanie ich czasu wolnego.
Bez względu na interpretację, jedno jest pewne: grudzień 2025 będzie realnym sprawdzianem, który pokaże, jak mogłaby wyglądać gospodarka handlowa w systemie z większą liczbą otwartych niedziel. To eksperyment, który pozwoli ocenić, czy dwa czy trzy takie dni w miesiącu byłyby możliwe na stałe.
Komentarze (0)