Informacje o zaginięciu 62-letniego mieszkańca Ruśca rodzina przekazała 11 grudnia . Pojawiły się apele o pomoc m.in. w mediach społecznościowych. Kilka dni później (16 grudnia), gdy mężczyzna wciąż nie wracał do domu, zorganizowano wielką akcję poszukiwawczą, w której brali udział policjanci i strażacy z całego powiatu.Tego dnia funkcjonariusze i druhowie z kilku jednostek zebrali się w Ruścu w okolicy torów, a następnie przeszukiwali zarówno pobliski las, okolice miejsca zamieszkania, jak i tereny w pobliżu przejazdu kolejowego. Jednak zaginionego 62-latka nie udało się odnaleźć. Tragiczny finał poszukiwań miał miejsce tydzień później.
Jak przekazuje Marta Płomińska z komendy policji w Bełchatowie, w piątek, 23 grudnia, przed godziną 12:00 ciało zaginionego, około 500 metrów od jego miejsca zamieszkania, odnalazł jego brat. Zwłoki mężczyzny znajdowały się w rowie po drugiej stronie torów kolejowych.
- Poszukiwania były też tam prowadzone, jednak wówczas były bardzo niesprzyjające warunki. Był śnieg, którym ciało prawdopodobnie było przysypane, dlatego trudno było się tam dostać, żeby móc sprawdzić teren. Dopiero, jak zmieniła się aura, można było coś więcej zobaczyć – tłumaczy Płomińska.
Jak dodaje, został wykluczony udział osób trzecich, a na miejscu pracowali prokurator oraz grupa dochodzeniowo-śledcza.
Komentarze (0)