Przedsiębiorstwo Bromex swoją siedzibę ma w Woli Wiązowej w gminie Rusiec. Firma zajmuje się oczyszczaniem ziaren zbóż i nasion przyprawowych. Podczas tych czynności powstaje odpad, który jest sprzedawany w dużo niższej cenie niż pełnowartościowy surowiec. Wszystko wskazuje na to, że fakt ten najprawdopodobniej wykorzystali pracownicy, dopuszczając się oszustwa. Według wstępnych wyliczeń właściciela firmy, poniesione straty mogą wynieć nawet... półtora miliona złotych.
Przyłapani na gorącym uczynku
We wtorek, 28 czerwca, z firmy miał wyjechać transport podczas którego, według podejrzeń właściciela, mogło dość do oszustwa ze strony magazynierów.Jak relacjonuje mężczyzna, w tym dniu tak jak przy poprzednich odbiorach, magazynierzy naszykowali ten mniej wartościowy odpad dla klienta do odbioru. Pracownicy załadowali samochód, natomiast jak się później okazało, na pace oprócz pozagatunkowego surowca, znalazł się również pełnowartościowy towar, którego wartość wynosiła około 70 tys. zł.
Mężczyzna kierowany swoimi wątpliwościami złożył na policji zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. W związku z tym na placu firmy pojawili się funkcjonariusze, którzy zajęli się sprawą.
- Są osoby zatrzymane. Trwają czynności, prowadzone jest postępowanie w kierunku oszustwa – przekazuje rzecznik bełchatowskiej policji Iwona Kaszewska.
Trudno aktualnie określić ilu pracowników brało udział w procederze. Jak relacjonuje właściciel, funkcjonariusze tego dnia przesłuchiwali kilka osób. Z jego firmy było to czterech pracowników. W tym jeden magazynier, który załadował niewłaściwy towar do naczepy.
Takich sytuacji było więcej?
Cały proceder mógł trwać jednak znacznie dłużej. Właściciel podejrzewa, że sytuacja mogła mieć miejsce co najmniej od stycznia. Niestety ciężko będzie to potwierdzić.
- Nie jestem w stanie udowodnić teraz, jak długo to trwało. Od początku roku było dwadzieścia takich sytuacji, które zwróciły moją uwagę, natomiast wtedy nikt nikogo za rękę nie złapał – mówi Paweł Broniarek, właściciel firmy Bromex.
Jak przekazuje, jego uwagę zwróciły dwie rzeczy. W tym przypadku często po towar przyjeżdżał sam właściciel firmy, która zakupiła towar, co bardzo rzadko się zdarza. Jego niepokój wzbudziły również godziny, w jakich przyjeżdżał transport.
- O ile kiedyś przyjeżdżali w normalnych godzinach pracy, o tyle ostatnio odbiorca, na załadunek pojawiał się poza normalnymi godzinami pracy biura. Zaczął przyjeżdżać o godzinie szóstej, pewnie po to, żeby jak najmniej osób widziało – podejrzewa Broniarek.
Firma poniosła ogromne straty
Na tę chwilę nie są znane dokładne straty, jakie poniosła firma przez działania nieuczciwych pracowników. Jak przekazuje właściciel, w najbliższych dniach przeprowadzona zostanie inwentaryzacja, która pozwoli oszacować, ile towaru brakuje. Jak dodaje, będzie też dokładnie przeglądał monitoring, na którym będzie widać jaki surowiec jest ładowany. Szacowana kwota, jaką mogła stracić firma, jest jednak ogromna.- Ja mogę się jedynie domyślać, ale jeżeli dzisiaj na 18 ton załadowano 9 ton dobrego surowca, i jeśli na każdej dostawie było podobnie, to straty mogą wynieść około półtora miliona złotych – szacuje właściciel.
Komentarze (0)