Były wójt gminy Bełchatów ma poważne kłopoty. Do sądu trafił właśnie akt oskarżenia przeciwko Kamilowi Ładziakowi oraz byłej skarbnik gminy Bełchatów – Annie S. To wynik prokuratorskiego śledztwa, które wszczęto blisko dwa lata temu po złożeniu zawiadomień przez Regionalną Izbę Obrachunkową w Łodzi oraz klub radnych PiS w gminie Bełchatów.
Wygląda na to, że znaczna część zarzutów ze strony RIO i radnych potwierdziła się w prokuratorskim dochodzeniu. Były wójt i była skarbnik oskarżeni są o niedopełnienie obowiązków i przekroczenie uprawnień. Chodzi o gminne finanse, a konkretnie projekt uchwały budżetowej na 2018 rok. Podano w nim, że rozchody gminy będą wynosić 2,2 mln zł. Faktyczna wysokość zaciągniętych przez gminę kredytów, pożyczek, obsługi obligacji zamknęła się jednak w znacznie większej kwocie 3,7 mln zł.
To jednak nie wszystko. Kamil Ładziak i była skarbniczka gminy są oskarżeni przez prokuraturę o przekroczenie uprawnień i posługiwanie sfałszowanym dokumentem. Chodzi o zarządzenie w sprawie powołania likwidatora Zakładu Gospodarki Komunalnej. Miejska spółka zlikwidowana została w 2011 roku. Według prokuratury, dokument o likwidatorze został spreparowany, bo zażądali go kontrolerzy z RIO, gdy wzięli pod lupę urząd w 2013 roku.
W przygotowanym akcie oskarżenia śledczy zarzucili byłemu wójtowi również przekroczenie uprawnień w celu osiągnięcia korzyści majątkowej. Chodzi o umowy na szkolenia z kreowania wizerunku zawierane przez urząd. Problem w tym, że brał w nich udział tylko Kamil Ładziak. Za wszystko zapłacił samorząd. Gminna kasa uszczupliła się w tym przypadku o 32,4 tys. zł.
Były wójt uważa, że jest niewinny i będzie chciał to udowodnić na sali sądowej.
- Mam nadzieję, że sąd uzna moje wyjaśnienia, bo jestem przekonany, że zarzuty są bezpodstawne – mówi Kamil Ładziak.
Jak przekonuje, w sprawie szkoleń nie ma sobie nic do zarzucenia, a pieniądze wydatkowane na kursy z kreowania wizerunku zostały dobrze wydane, na czym skorzystała przede wszystkim gmina.
- To jest śmieszna sprawa, bo ja naprawdę nie wiem do jakiej winy miałbym się przyznawać. Tutaj chodziło o wizerunek gminy, a nie mojej osoby. Celem szkoleń było, abym lepiej wypełniał obowiązki wójta, a gmina lepiej prosperowała – tłumaczy Kamil Ładziak. - Pada sugestia, że te szkolenia były wymyślone, a ja mam świadków na to, że odbywały się one regularnie – dodaje.
Były wójt odnosi się też do zarzutu o przekroczenie uprawnień w sprawie zarządzenia o powołaniu likwidatora. Jak twierdzi, taki dokument powstał o czasie, a nie tak jak twierdzą śledczy, został przygotowany i sfałszowany dopiero później. Według wójta nad procesem likwidacji spółki czuwał doświadczony mecenas.
- Nie mógłby przeoczyć takiego niedopatrzenia. Jestem przekonany, że wszystko było dopilnowane – wyjaśnia Kamil Ładziak. - O tym, że zarządzanie nie znalazło się w Biuletynie Informacji Publicznej dowiedziałem się dopiero po czasie. Myślę, że wynikało to po prostu z niedopatrzenia urzędnika, a nie celowego działania – uważa.
Za niedopełnienie obowiązków i przekroczenie uprawnień byłemu wójtowi i skarbnikowi gminy grozi do trzech lat pozbawienia wolności. To jednak nie wszystko. Kamilowi Ładziakowi grozi bardziej surowa kara. Jeśli prokurator w sądzie udowodni, że były wójt przekroczył uprawnienia w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, grozi mu od roku do 10 lat pozbawienia wolności.
To kolejny raz kiedy były wójt Kamil Ładziak stanie przed sądem. W 2019 roku został uznany winnym niedopełnienia obowiązków i poświadczenia nieprawdy w związku z budową drogi w Dobrzelowie. Sąd Rejonowy w Bełchatowie skazał go wówczas na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na 12 miesięcy oraz 6 tys. zł grzywny. Były wójt się odwoływał, ale Sąd Okręgowy w Piotrkowie utrzymał wyrok w mocy.
Komentarze (0)