reklama

Dramat zwierzaków ze schroniska w Wadowicach. Bełchatowianie ruszyli z pomocą [FOTO]

Opublikowano:
Autor:

Dramat zwierzaków ze schroniska w Wadowicach. Bełchatowianie ruszyli z pomocą  [FOTO] - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WydarzeniaDramatyczne obrazki z miejsca pokazywały i stacje telewizyjne i liczne zdjęcia na portalach społecznościowych. Los podopiecznych całkowicie zalanego schroniska „Czekadełko” w Wadowicach Dolnych poruszył ludzi w całej Polsce. W akcję pomocy włączyli się także pracownicy bełchatowskiego Schroniska dla bezdomnych zwierząt. - Wiemy jak czasem bywa ciężko w codziennej pracy w schronisku. Gdy traci się cały trud wieloletniego poświęcenia - mówią argumentując swoją błyskawiczną decyzję o podróży z pomocą.

Jak sami podkreślają nic nie zapowiadało, by deszczowa środa miała być wyjątkowa. Pod koniec długiego dnia pracy, kiedy zajrzeli na jeden z portali społecznościowych natknęli się na apele z prośbą o wsparcie dla jednego ze schronisk, które zostało totalnie zalane i zniszczone.

- Psiaki brnące w wodzie, trawa pokryta mułem, zniszczone kojce i części budynków. Porusza nas zawsze najbardziej to, co jest nam bliskie i znajome. W głowie zakiełkowała myśl, a gdyby to nas spotkało? - mówi Mariusz Półbrat, kierownik Schroniska. - Nie mogliśmy przejść obojętnie. Wykonaliśmy kilka telefonów i podjęliśmy szybką decyzję – jedziemy z pomocą. Nazajutrz z samego rana, w czwartek spakowaliśmy do firmowego auta 250 kg karmy, 50 misek i najpotrzebniejsze akcesoria i preparaty weterynaryjne i ruszyliśmy w drogę.

Pracownicy Schroniska podkreślają, że im bliżej było do docelowego miejsca, tym bardziej widoki za oknem przygnębiały i porażały skalą zniszczeń. Domy, budynki gospodarcze, ogromne połacie łąk i pól – wszystko zniszczone przez wodę. Sytuacja jest na tyle dramatyczna, że sam dojazd do „Czekadełka” w normalny sposób był niemożliwy.

- Do schroniska w Wadowicach Dolnych trafiliśmy okrężną drogą, część ulic była nieprzejezdna, a mosty zablokowane. Na miejscu przywitał nas szef Fundacji Animals Pura Vida, Piotr Gajek, który prowadzi schronisko ,,Czekadełko”. Z ogromnym poruszeniem opowiadał o ostatnich wydarzeniach. Wszystko co zbudowali i pieczołowicie prowadzili, by dać opiekę blisko 50 bezpańskim zwierzakom, zostało pochłonięte przez żywioł w jeden dzień. Na domiar złego, przy transporcie zwierzaków, ich jedyne firmowe auto zostało zniszczone w niegroźnym, ale dotkliwym dla auta wypadku – relacjonuje kierownik bełchatowskiego Schroniska

Szczęśliwie, co zresztą relacjonowały liczne stacje na „Czekadełko” spłynęła nie tylko fala wody, ale równie potężna fala ludzkiej dobroci. Błyskawicznie dla wszystkich podopiecznych udało się znaleźć tymczasowe domy, kilka zwierzaków zabezpieczono w innych schroniskach. Kiedy zwierzęta były już bezpieczne, rozpoczęła się i trwa nadal mordercza praca - wszystko co pochłonęła bądź zniszczyła woda trzeba odbudować. Zalane zostały kojce, psie budy, pomieszczenia gospodarcze oraz magazyn z karmą.

- Wiemy jak czasem bywa ciężko w codziennej pracy w schronisku, a gdy traci się cały trud wieloletniego poświęcenia sytuacja robi się dramatyczna. Wiele fundacji, osób prywatnych i przedsiębiorców wsparło w tym trudnym okresie schronisko i na tym nie poprzestają. Wciąż jest jednak wiele do zrobienia. Pod takimi inicjatywami podpisujemy się wszystkimi rękoma, a nasi podopieczni łapkami. Dlatego zdecydowaliśmy się na ile pozwoliły nam siły i środki pomóc – mówi Mariusz Półbrat i dodaje: - Jeśli bełchatowianie pragną pomóc, do czego my zachęcamy gorąco. do wsparcia. Na chwilę obecną potrzeby związane są z osuszeniem terenu i odbudową. Więcej informacji znajdziecie na stronie FB Czekadełka KLIK.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Zarejestruj się w serwisie, aby korzystać z rozszerzonych możliwości portalu

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE