Pod koniec stycznia w jednym z zakładów w Bełchatowie doszło do tragicznego wypadku. Pierwsze informacje mówiły o tym, że mężczyzna został przygnieciony na terenie zakładu.
Policja i straż interweniowały w bełchatowskim zakładzie
W związku z wypadkiem na miejsce udali się strażacy, jednak jak przekazał nam wówczas Michał Wieczorek, rzecznik bełchatowskiej straży pożarnej, po dojeździe zastępów na miejsce okazało się, że pomoc jest już niepotrzebna, ponieważ mężczyzna został już wyciągnięty, jednak niestety nie przeżył wypadku.O sprawę zapytaliśmy wówczas w bełchatowskiej komendzie policji. Mundurowi, w związku z trwającym śledztwem, nie mogli podać szczegółów wypadku. Potwierdzili jedynie, że zdarzenie miało miejsce, a postępowanie w tej sprawie prowadzi prokuratura. Teraz niespełna miesiąc po zdarzeniu znane są pierwsze ustalenia śledztwa.
Prokuratura komentuje sprawę wypadku
Jak przekazuje Magdalena Czołnowska, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie Trybunalskim, w toku śledztwa prowadzonego przez bełchatowską prokuraturę ustalono, że mężczyzna podczas pracy przy naprawie naczepy został uderzony nią w głowę, gdy ta spadała ze stojaka warsztatowego.
- Pokrzywdzony 60-letni mężczyzna poniósł śmierć na miejscu. W sprawie nie uzyskano dotychczas opinii biegłego lekarza medycyny sądowej, która określałaby przyczynę zgonu i stan trzeźwości mężczyzny – mówi Magdalena Czołnowska.
Jak dodaje, na obecnym etapie postępowania nikomu nie przedstawiono zarzutów. Więcej na temat wypadku będzie wiadomo po zakończeniu pracy biegłych.