We wtorek, 9 lutego premier Mateusz Morawiecki wystąpił na konferencji, podczas której poinformował o planach wprowadzenia nowego podatku, który miałby uderzyć w koncerny medialne. W związku z ogłoszeniem tych planów, od rana w środę 10 lutego wiele portali czy stacji wstrzymało działalność na znak protestu. Dodatkowo wystosowany został list otwarty do władz, podpisany m.in. przez Agorę S.A., Dziennik Wschodni, Grupę Eurozet, Kino Polska TV S.A., Polską Press Grupę, Ringier Axel Springer Polska i Telewizję Polsat.
Sygnatariusze zauważają w nim, że wprowadzenie nowego podatku będzie oznaczać osłabienie, a nawet likwidację części mediów działających w Polsce, a to z kolei ograniczy społeczeństwu możliwość wyboru interesujących go treści. Dodają, że danina uderzy przede wszystkim w niezależne media.
- Nowe przepisy spowodują też pogłębienie nierównego traktowania podmiotów działających na polskim rynku medialnym, w sytuacji, gdy media państwowe otrzymują co roku z kieszeni każdego Polaka 2 mld złotych, media prywatne obciąża się dodatkowym haraczem w wysokości 1 mld zł – czytamy w liście.
Rządowy pomysł polega na opodatkowaniu przychodów, jakie media uzyskują z reklam. Konieczność jego wprowadzenia, politycy PiS argumentują z kolei... walką ze skutkami pandemii COVID-19. Połowa wpływów z nowego podatku miałaby bowiem zasilić kasę NFZ. Pozostałe pieniądze zostałyby podzielone między Fundusz wsparcia Kultury i Dziedzictwa Narodowego w Obszarze Mediów oraz Narodowy Fundusz Ochrony Zabytków – w stosunku 35 do 15 proc.
Co o proteście mediów i nowym podatku sądzą lokalni politycy?
- Osobiście zaskoczyło mnie to, nie tylko dlatego, że wprowadzają kolejny podatek, ale tez dlatego, że z tego co mi wiadomo nie było w tej sprawie żadnych konsultacji koalicyjnych. To kolejna opłata, która ostatecznie, jak każda inna, uderzy w zwykłego Polaka, odbiorcę mediów – mówi radny Grzegorz Gryczka.
Radny Ziemi Bełchatowskiej dodaje, że utożsamia się też z protestem mediów – jak mówi, gdyby nie takie inicjatywy, wiele osób nie zwróciłoby uwagi na całą sprawę.
Wyraźny sprzeciw w kwestii wprowadzenia nowego podatku wyraża też lokalny lider Konfederacji, Patryk Marjan.
- Oczywiście, popieram protest mediów. Jestem przeciwnikiem podatku od reklam oraz wszystkich innych podwyżek podatków i opłat wprowadzanych przez obecny czy poprzedni rząd. W swojej działalności publicznej konsekwentnie będę stać na straży polskiej własności, prostych i niskich podatków, wolności gospodarczej oraz swobody wypowiedzi. Niezależnie od okoliczności – mówi Patryk Marjan.
Również radny miejski z ramienia Koalicji Obywatelskiej, Arkadiusz Rożniatowski nie kryje irytacji nowym pomysłem ekipy rządzącej.
- To jest postępująca orbanizacja Polski! Wyborcy PiSu chcieli Budapesztu i Budapesztu się doczekają - mówi o nowym podatku radny. - Co do protestu mediów, ogromne wrażenie wywarła na mnie jego skala. Gdy jechałem rano do pracy, słuchając stacji radiowych ciężko było mi powstrzymać irytację, skierowaną oczywiście w stronę rządowego pomysłu. To jest straszne, nie wiem co musiałoby się stać, żeby rząd zszedł z tej ścieżki - dodaje.
Trzeba oczywiście zaznaczyć, że omawiany podatek jest na chwilę obecną jedynie propozycją rządzących, a to czy wejdzie ona w życie nie jest na ten moment przesądzone.
Komentarze (0)