W sobotę, 11 grudnia na parkingu przy bloku 202 na os. Dolnośląskim doszło do sytuacji, przypominającej sceny z hollywoodzkich filmów akcji. Zdaniem świadków, lecące w powietrzu auto uszkodziło cztery zaparkowane samochody. Sprawcą, jak się okazało, był pijany 40-latek.
Ustalenia policjantów wskazują, że kierowca opla vectry, jadąc od strony miejskiego targowiska uderzył w krawężnik. Samochód musiał jechać ze znaczną prędkością, ponieważ osobówka wzbiła się w powietrze, po czym z impetem uderzyła w drzewo i zaparkowane pojazdy, zatrzymując się między nimi.
- Po zdarzeniu mężczyzna wysiadł z auta i odszedł z miejsca zdarzenia. Mieszkaniec pobliskiego bloku zobaczył "lecące w powietrzu auto” z okna swojego mieszkania. Widząc oddalającego się kierowcę opla, wybiegł z domu i uniemożliwił mu ucieczkę — informuje nadkom. Iwona Kaszewska, oficer prasowa bełchatowskiej policji.
O całym zajściu, świadek poinformował też policję. Gdy na miejsce przybyli mundurowi, potwierdzili, że sprawca był pod wpływem alkoholu. Jak się okazało, w organizmie miał około 2,5 promila alkoholu. Dodatkowo był objęty podwójnym dożywotnim zakazem prowadzenia pojazdów. To jednak nie koniec, na jaw wyszło, że 40-latek był też poszukiwany do odbycia kary pozbawienia wolności.
W wyniku całego zajścia kierowca opla vectry doznał urazu ręki i trafił do bełchatowskiego szpitala, gdzie przebywał pod nadzorem policji. Mężczyzna usłyszy teraz zarzuty kierowania pojazdem w stanie nietrzeźwości i złamania zakazu prowadzenia pojazdów. Grozi mu co najmniej 5 lat pozbawienia wolności. Musi też liczyć się z poważnymi konsekwencjami finansowymi.
Komentarze (0)