Przypomnijmy, 10 marca w zakładzie przetwarzania odpadów na ul. Przemysłowej w Bełchatowie doszło do poważnego wypadku. Prasa do kartonów zgniotła dłoń jednego z pracowników – mężczyzna został śmigłowcem przetransportowany do szpitala. Więcej o tym zdarzeniu przeczytacie w tekście Prasa zmiażdżyła mężczyźnie dłoń...
Sprawą zajęła się Państwowa Inspekcja Pracy. Przez niemal dwa miesiące prowadzono kontrolę. Okazuje się, że mężczyzna, który uległ wypadkowi był zatrudniony w firmie zewnętrznej, dzierżawiącej od Eko-Regionu prasę do kartonów oraz budynek magazynowo-warsztatowy.
Jak doszło do wypadku? Z przedstawionego przez PIP protokołu wynika, że feralnego dnia poszkodowany wraz z dwójką innych pracowników zajmował się obsługą belownicy do makulatury. Około godziny 15:30, podczas kolejnego otwarcia prasy zaczął odgarniać śmieci z płyty. Dalej wydarzenia potoczyły się błyskawicznie. Rękawiczka, którą założył na czas pracy, zahaczyła się o element maszyny, wciągając lewą dłoń mężczyzny pomiędzy nieruchomą konstrukcję a płytę, powodując jej zgniecenie i uwięzienie, w taki sposób, że mężczyzna nie mógł jej samodzielnie wyciągnąć.
- Poszkodowany zaczął krzyczeć, na miejsce przybiegła inna osoba i wyłączyła maszynę wyłącznikiem awaryjnym, a następnie powiadomiła o wypadku. Na miejsce wezwano pogotowie i straż pożarną, która uwolniła dłoń poszkodowanego – informuje PIP.
Inspektorzy wskazują też na przyczyny wypadku. Jedną z nich było właśnie operowanie przez poszkodowanego dłonią w strefie niebezpiecznej. Drugą z kolei "brak właściwego zabezpieczenia przed dostępem do strefy niebezpiecznej, tj. strefy pracy płyty prasującej w prasie PB-40". Stwierdzono m.in., że:
- Oznakowanie elementów sterowniczych znajdujących się na pulpicie jest częściowo nieczytelne/zniszczone,
- klapa otworu załadunkowego nie posiada czujnika położenia, pozwalającego na sprawdzenie, czy pokrywa została faktycznie otwarta/zamknięta i można w sposób bezpieczny rozpocząć ruch płyty prasującej,
- prasa nie posiada zabezpieczenia przed dostępem do stref niebezpiecznych,
- dostęp do wyłącznika awaryjnego zainstalowanego przy belownicy jest utrudniony ze względu na znajdujący się obok słup.
- Belownica została poddana modernizacji przez firmę EKO-REGION i ponownie oddana do użytkowania dzierżawcy w dniu 7.04.21; podczas kontroli w dniu 12.04.21 stwierdzono, że ww. maszyna została wyposażona w osłony strefy pracy płyty prasującej na odcinku poza komorą załadunkową, zmodernizowano układ sterowania (zastosowano urządzenie sterowania oburęcznego z potrzymaniem), oraz zastosowano czujnik zamknięcia pokrywy komory załadunkowej – czytamy w raporcie PIP.
Po zakończonej kontroli inspekcja pracy ukarała mandatem przedsiębiorcę, który zatrudniał poszkodowanego. Nie wskazano przy tym konkretnej kwoty, jak jednak poinformowała PIP, wynoszą one od tysiąca do kilku tys. zł.
- Zgodziliśmy się z nałożonym przez inspektora mandatem, nie będziemy podejmować żadnych działań w tej sprawie - mówi właścicielka ukaranej firmy
Warto zaznaczyć, że nie jest to najprawdopodobniej koniec tej sprawy. Odpowiednie dokumenty trafiły już bowiem do bełchatowskiej prokuratury, która przyjrzy się dokładnym przyczynom tego wypadku. Wstępnie wiadomo, że postępowanie może dotyczyć art. 220 KK, mówiącego o narażeniu pracownika na utratę życia lub zdrowia.
Komentarze (0)