Bogusław Wołoszański jest „jedynką” Koalicji Obywatelskiej w naszym okręgu wyborczym. Do Bełchatowa przybył na zaproszenie Arkadiusza Rożniatowskiego, miejskiego radnego, który startuje z piątej pozycji na liście KO. W piątek, 29 września, obydwaj spotkali się z mieszkańcami Bełchatowa. Sala koncertowa Miejskiego Centrum Kultury wypełniła się niemal do ostatniego miejsca, a pytań i powodów do dyskusji nie brakowało.
Jednym z głównych tematów, jakie poruszono, był sprawa składowiska niebezpiecznych odpadów w Rogowcu. Przypomnijmy. Nielegalnie zgromadzono tam około 50 tysięcy beczek i mauzerów z chemikaliami. Wiele z nich jest rozszczelnionych, a ubiegłego lata doszło nawet do eksplozji niektórych pojemników. Sprawa ciągnie się od kilku lat i do tej pory nie uprzątnięto składowiska. Bomba ekologiczna zagraża tysiącom pracowników PGE, ale też całemu regionowi.
W trakcie spotkania z mieszkańcami Bełchatowa o składowisku mówił Bogusław Wołoszański, oskarżając o zaniedbania partię rządzącą.
- To jest szokujące i straszne, że władze państwowe postawiły was w sytuacji, która zagraża życiu i zdrowiu. To niestety musi się zmienić, co niestety będzie trwało – mówił Bogusław Wołoszański. - Nasze codzienne życie jest zagrożone przez złodziei i bandytów, którzy znaleźli sposób na bogacenie się, wyrzucają tutaj niesłychanie trujące materiały. Istnieje niebezpieczeństwo, że to składowisko, największe w Polsce, może wybuchnąć – dodał.
Kandydat KO zdradził, że dwóch ekspertów zbadało niebezpieczne składowisko, aby sprawdzić, co się stanie w przypadku katastrofy i pożaru składowiska. Nie mieli zbyt optymistycznych wniosków. Wołoszański dodał, że tak naprawdę nie wiadomo, jaki zasięg może mieć ewentualna katastrofa w przypadku pożaru składowiska.
- Pracownicy elektrowni powinni mieć aparaty tlenowe. Ile tam osób w sumie pracuje? 13 tysięcy? - pytał mieszkańców.
Ci wyjaśnili, że to liczba wszystkich pracowników, którzy pracują w górniczo-energetycznym kombinacie czyli elektrowni, kopalni i spółek zależnych PGE.
- Ci ludzie muszą mieć aparaty tlenowe, bo z maseczką filtrującą na twarzy niewiele sobie poradzą – mówił Wołoszański.
Zaznaczył, że sprawę trzeba nagłaśniać i wymagać od rządu uprzątnięcia składowiska. Podczas dyskusji zaznaczył, że ten problem należy bezwzględnie rozwiązać. Jeden z mieszkańców zapytał o koszt uprzątnięcia nielegalnych odpadów. Politycy KO przyznali, że wcześniejsze wyliczenia, opiewające na 440 mln zł, są już nieaktualne. Obecnie koszt uprzątnięcia szacowany jest na 800 mln zł, a samo przedsięwzięcie przekracza możliwości nie tylko Bełchatowa, ale i całego województwa łódzkiego.
Arkadiusz Rożniatowski, kandydat KO z Bełchatowa, obiecał, że pieniądze na posprzątanie składowiska, po zmianie rządu znajdą się, chociażby np. z unijnego wsparcia w ramach KPO. Wskazał jednak na inny problem.
- Większym kłopotem jest przede wszystkim kwestia, jak to zrobić. Na chwilę obecną w kraju działa 6 przedsiębiorstw utylizacyjnych, które policzyły, że przy obecnych mocach przerobowych, potrzebują aż 8 lat na utylizację odpadów z 460 składowisk w całym kraju – mówił Arkadiusz Rożniatowski. - Obecnie usunięcie tego składowiska będzie wymagało niestworzonej jeszcze technologi, niektóre pojemniki są w rozsypce, trzeba się zastanowić jak to zrobić, żeby to usunąć. Jak wygramy wybory, to pieniądze na to się znajdą – obiecywał.
Wołoszański podczas rozmowy z mieszkańcami nie mógł zrozumieć, jak to się stało, że obecna władza pozwoliła na powstanie tak ogromnego i niebezpiecznego składowiska tuż przy elektrowni Bełchatów.
- Nie rozumiem, jak to możliwe, że nikt się tym nie zajął, pozostawiając tę bombę atomową w waszym mieście – pytał Wołoszański.
Z wyjaśnieniami pospieszył Rożniatowski, który odparł od razu, że przez 2 lata trwały polityczne „przepychanki” pomiędzy politykami PiS: marszałkiem województwa i bełchatowskim starostą o to, kto jest odpowiedzialny za rozwiązanie problemu.
- Dopiero sprawę rozstrzygnął wyrok sądu ostatniej instancji. Marszałek stracił 2 lata, aby wygasić decyzję w sprawie odpadów. Teraz od momentu, gdy zapadł wyrok, marszałek nakład kary na firmy widma, oczywiście żadna nie została zapłacona – mówił Rożniatowski.
W trakcie spotkania w MCK nie brakowało też innych tematów, które poruszano z mieszkańcami. Rozmawiano m.in. o służbie zdrowia, braku lekarzy w Bełchatowie czy też braku opieki dentystycznej w szkołach.
- Kiedyś w Bełchatowie doskonale było zorganizowana opieka stomatologiczna dla dzieci. Każda szkoła miała gabinet. PiS obiecał dentobus. Czy ktoś go widział? - pytała bełchatowianka.- Pracowałam piętnaście lat w Szkole Podstawowej nr 10, wypuściłam piętnaście zdrowych roczników. W tej chwili dzieje się tragedia, ludzie szukają pomocy, jeżdżą do Łodzi i Radomska. Dobrze by było, aby nowi rządzący, coś z tym zrobili, bo młode pokolenie zostanie bez zębów – zakończyła.
Jedna z działaczek społecznych poruszyła z kolei problem konieczności wprowadzenia odpowiednich regulacji prawnych dotyczących ochrony zwierząt.
- Chciałabym być głosem zwierząt i życzyć w Polsce takiej ustawy, aby broniła zwierząt. Tak jak są traktowane, to świadczy o naszym człowieczeństwie. Życzę sobie takiej ustawy, aby były zwiększone kary za dręczenie, głodzenie i katowanie zwierząt – powiedziała jedna z mieszkanek.
Podczas spotkania w MCK nie zabrakło też głosu młodego pokolenia. Jeden z nastolatków przyznał, że ma już dosyć upolityczniania szkół.
- Mam już dosyć tego, że edukacja jest upolityczniana, w szkole nie powinno być osób związanych z polityką – powiedział młody mieszkaniec Bełchatowa.
Komentarze (0)