Radosny nastrój oczekiwania na turniej finałowy Pucharu Polski w Bełchatowie popsuły piątkowe doniesienia o kontuzji podstawowego rozgrywającego żółto-czarnych. Jak informowaliśmy wczoraj, Grzegorz Łomacz doznał uszkodzenia więzadła pobocznego piszczelowego, które wyklucza go z gry nie tylko podczas tego weekendu, ale też najprawdopodobniej przez kilka najbliższych tygodni.
Wobec tego ciężar odpowiedzialności spadł na barki jego nominalnego zmiennika, Marcina Janusza. Sporo było obaw o postawę niespełna dwudziestoczteroletniego zawodnika w półfinałowym meczu, ale jak się okazało, zupełnie niepotrzebnie. Już po spotkaniu z warszawianami, można napisać, że zagrał jak stary wyga. Bez żadnych kompleksów i na naprawdę wysokim poziomie.
Sam pojedynek rozpoczął się od wymiany ciosów. Trwała ona mniej więcej do stanu 14:15. Wówczas w pole zagrywki powędrował Milad Ebadipur i zrobił po drugiej stronie siatki małą demolkę. Efekt? Prowadzenie bełchatowian różnicą aż pięciu oczek (20:15). Zostało one dowiezione do końca bez najmniejszych problemów (25:19).
Złe miłego początki – tak najkrócej można scharakteryzować drugą partię. Zaczęła się od kilkupunktowej przewagi ONICO (7:4), ale już po kilku kolejnych akcjach i kolejnym asie serwisowym Ebadipura to żółto-czarni wysforowali się na prowadzenie. Ponownie jak w pierwszym secie, losy tego drugiego rozstrzygnęły się w środkowej fazie. W ustawieniu z Mariuszem Wlazłym na zagrywce, bełchatowianie zdobyli cztery kolejne oczka (15:11) i od tego momentu spokojnie kontrolowali boiskowe wydarzenia. Wynik identyczny jak w pierwszej części gry (25:19).
Początkowo przebieg trzeciej odsłony zapowiadał przedłużenie rywalizacji. Wyraźnie podrażnione ONICO wrzuciło wyższy bieg i prowadziło nawet czterema punktami (15:11). Jednak świetnie dysponowani tego dnia bełchatowianie nie dawali za wygraną i dopięli swego. Po kilku kolejnych akcjach to oni objęli prowadzenie (18:16), którego już nie oddali. Zwyciężyli 26:24 w trzecim secie i tym samym 3:0 w całym meczu. Wielka sprawa.
Najlepszym zawodnikiem spotkania, w pełni zasłużenie, wybrany został... Marcin Janusz, który z roli zastępcy Grzegorza Łomacza wywiązał się znakomicie.
W jutrzejszym, już swoim dziesiątym w historii, finale podopieczni Roberto Piazzy i Michała Winiarskiego zmierzą się z Treflem Gdańsk (godz. 14:45), który sensacyjnie pokonał w czterech setach broniącą trofeum ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle. Ewentualna wygrana nad gdańszczanami sprawi, że PGE Skra zostanie samodzielnym liderem w klasyfikacji wszech czasów Pucharu Polski, z ośmioma zwycięstwami na koncie.
PGE Skra Bełchatów – ONICO Warszawa 3:0 (25:19; 25:19; 26:24)