Pojedynek z bielszczanami był dla żółto-czarnych już siódmym meczem o stawkę na przestrzeni zaledwie jedenastu dni. Warto również podkreślić, że odbył się zaledwie dobę po powrocie bełchatowian z dalekiej i bardzo męczącej wyprawy do Nowosybirska. Jakby tego było mało, trener Roberto Piazza w piątkowy wieczór nie mógł skorzystać z usług trzech podstawowych zawodników. Mariusz Wlazły i Kacper Piechocki zmagają się bowiem z kontuzjami, a Milad Ebadipur rozchorował się.
W miejsce nieobecnych do podstawowego składu wskoczyli Szymon Romać, Robert Milczarek i Nikołaj Penczew, a wyjściowe zestawienie uzupełnili Grzegorz Łomacz, Srecko Lisinac, Karol Kłos i Bartosz Bednorz. Patrząc na te wszystkie okoliczności, wiele osób miało pewne wątpliwości, czy przed bełchatowianami faktycznie tak łatwa przeprawa, jak spodziewano się jeszcze kilka tygodni temu, patrząc w ligowy terminarz.
Obawy o dyspozycję siatkarzy z Bełchatowa, poddanych potężnym obciążeniom w ostatnich dniach, szybko zostały rozwiane. Wyrównana walka w pierwszym secie potrwała mniej więcej do stanu 7:7. Później Lisnac i spółka wypracowali sobie trzy oczka przewagi i pewnie kontrolowali pierwszą odsłonę spotkania, odjeżdżając rywalom na coraz większy dystans. Ostatecznie wygrali ją w stosunku 25:20. Kluczowa okazała się po raz kolejny zagrywka. Prym w tym elemencie wiódł Romać, autor trzech asów serwisowych.
Set numer dwa dostarczył zdecydowanie większych emocji. Przyczynili się do tego przede wszystkim przyjezdni, którzy tym razem byli w stanie odrobić czteropunktową stratę z połowy seta (12:16) i doprowadzić do zaciętej końcówki. W tej, po krótkiej grze na przewagi, lepsi okazali się jednak zawodnicy PGE Skry (26:24). Dwa ostatnie punkty zdobył atakiem Lisinac, dla którego były to oczka numer dziewięć i dziesięć w meczu, co czyniło go najskuteczniejszym graczem na parkiecie.
Trzecia i jak się okazało ostatnia odsłona piątkowego spotkania rozstrzygnęła się najszybciej. Żółto-czarni wyraźne prowadzenie objęli już w początkowej fazie partii (3:1; 6:3; 10:6) i spokojnie dowieźli je do końca. Momentami ta przewaga wynosiła nawet siedem oczek (19:12), ale ostatecznie skończyło się na czterech punktach różnicy (25:21). Najlepszym zawodnikiem spotkania wybrano Srecko Lisinaca, który z dorobkiem piętnastu oczek był najskuteczniejszym siatkarzem na boisku.
Dzięki dzisiejszemu zwycięstwu, dziesiątemu z rzędu w PlusLidze, bełchatowianie zmniejszyli w tabeli dystans do wyprzedzających ich kędzierzynian. Obecnie wynosi on zaledwie jedno oczko, ale trzeba pamiętać, że ZAKSA swój mecz w ramach czternastej kolejki rozegra dopiero jutro w Gdańsku.
Teraz przed podopiecznymi Roberto Piazzy i Michała Winiarskiego kilka dni przerwy świątecznej, ale nie będzie ona długa. Bełchatowscy siatkarze wrócą bowiem do gry w sobotę 30 grudnia (godz. 14:45), kiedy w swoim ostatnim pojedynku rundy zasadniczej zmierzą się na wyjeździe z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. Hit piętnastej serii spotkań a nawet całej rundy będzie oczywiście transmitowany na sportowych antenach Telewizji Polsat.
PGE Skra Bełchatów – BBTS Bielsko-Biała 3:0 (25:20; 26:24; 25:21)