Wtorkowa porażka z Grupą Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, do zera i w bardzo kiepskim stylu, nieco zaniepokoiła fanów bełchatowskiej drużyny w kontekście walki o awans do fazy play-off LM, ale dziś możemy powiedzieć, że był to tylko wypadek przy pracy. Rywal z Belgii w środowej konfrontacji z żółto-czarnymi nie miał kompletnie nic do powiedzenia. W zasadzie wszystko o przebiegu tego pojedynku mówią wyniki poszczególnych setów, które PGE Skra wygrywała kolejno do 16, 17 i ponownie 16. Mecz bez historii.
Warto jednak odnotować, że trener Michał Mieszko Gogol zaskoczył składem, posyłając do boju aż trzech zawodników, którzy potyczkę z kędzierzynianami rozpoczynali w kwadracie dla rezerwowych. Na ataku w miejsce Bartosza Filipiaka zameldował się Serb Dusan Petković, na środku siatki Mateusza Bieńka zastąpił Norbert Huber, a na przyjęciu Serba Milana Katicia... Amerykanin Taylor Sander.
Pojawienie się tego ostatniego na parkiecie można uznać za małą sensację. To właśnie jego występ i forma po tygodniach przygotowań były najciekawszym aspektem dzisiejszego spotkania. Trzeba przyznać, że doświadczony przyjmujący pokazał się z naprawdę dobrej strony, choć po prawdzie nie we wszystkich elementach. Dobrze wyglądał atak (8/13), a udało się też zapunktować po razie blokiem i zagrywką. Zawodziło tylko przyjęcie, bo to właśnie na Sanderze rywale zdobyli dwa punkty serwisem. Generalnie jednak można mówić o miłym zaskoczeniu.
Świetnie spisali się też dwaj pozostali gracze, którzy nieoczekiwanie zameldowali się w wyjściowym zestawieniu. Środkowy Huber zakończył mecz z dorobkiem 11 oczek (9/12 w ataku oraz 2 bloki), a atakujący Petković z 13 punktami (10/15, 2 asy i blok). Wszyscy inni również stanęli na wysokości zadania o czym świadczy zarówno wynik, jak i statystyki poszczególnych elementów siatkarskiego rzemiosła.
Jak widać bełchatowskim siatkarzom szybko udało się zapomnieć o wtorkowej klęsce, więc teraz wypadałoby pójść za ciosem i zgarnąć komplet punktów również w czwartkowym meczu z Fenerbahce Stambuł. Turcy na papierze wydają się znacznie mocniejszą ekipą od Belgów, ale na boisku jednak męczyli się z zespołem z Aalst, wygrywając dopiero po tie-breaku. Zobaczymy jeszcze jak spiszą się dzisiaj przeciwko kędzierzynianom, ale wydaje się, że nie jest to zespół z tej samej półki, co najlepsze polskie drużyny.
Komentarze (0)