Jeszcze przed sobotnią rywalizacją bełchatowian z radomianami było jasne, że PGE Skra ukończy rywalizację w fazie zasadniczej na trzecim miejscu, a Cerrad Enea Czarni zajmą trzynaste miejsce w klasyfikacji końcowej sezonu 2021/2022 „Ligi Mistrzów Świata”. Wobec tego można było się spodziewać, że w meczu o prestiż szansę dostaną przede wszystkim dublerzy i tak też faktycznie było. Trener Slobodan Kovac do gry desygnował rozgrywającego Mihajlo Miticia, atakującego Damiana Schulza, przyjmujących Roberta Tahta i Mikołaja Sawickiego, środkowego Sebastiana Adamczyka, libero Roberta Milczarka oraz środkowego Karola Kłosa, jedynego w tym gronie zawodnika pierwszego składu.
Dla zmienników była to doskonała okazja do pokazania swojej przydatności przed fazą play-off. Zapewne żaden z nich nie wskoczy już do wyjściowej szóstki, ale będą mieli z pewnością swoje role do odegrania podczas walki o medale PlusLigi 2021/2022. Czy to podczas zmian zadaniowych/taktycznych czy też na dłuższym dystansie przy ewentualnej niedyspozycji czy słabszej formie kolegów z zespołu. Kogo można było dzisiaj wyróżnić?
Zdecydowanie najjaśniejszą postacią PGE Skry był Robert Taht, który zdobył aż 28 punktów, będąc liderem bełchatowskiego zespołu, za co w pełni zasłużenie otrzymał statuetką dla MVP spotkania. To głównie dzięki niemu udało się wygrać 3:2, choć mecz długo układał się na 1:3. Estoński przyjmujący imponowała przede wszystkim w ataku (66%), ale dorzucił też łącznie trzy oczka zagrywką i blokiem.
Ponadto Mikołaj Sawicki i Damian Schulz po raz kolejny udowodnili, że sztab szkoleniowy może na nich liczyć, jeśli chodzi o element zagrywki. Polski przyjmujący posłał na drugą stronę siatki aż cztery asy serwisowe, a jego starszy kolega z ataku zdobył trzy oczka. W bloku niezłą partię rozegrał Sebastian Adamczyk, który zanotował aż cztery punktowe czapy i chyba po raz pierwszy przyćmił doświadczonego Karola Kłosa.
Wygrana PGE Skry Bełchatów z Cerrad Enea Czarnymi Radom w stosunku 3:2 oznacza, że żółto-czarni fazę zasadniczą PlusLigi 2021/2022 zakończyli na trzecim miejscu z sześćdziesięcioma punktami na koncie. Na ten dorobek złożyło się dwadzieścia jeden zwycięstw, w tym siedem po pięciosetowych bojach oraz cztery porażki 2:3.
Z kim zagrają siatkarze z Bełchatowa w pierwszej rundzie fazy play-off, która rozpocznie się już we wtorek 12 kwietnia, na kiedy zaplanowano dwa spotkania (o godzinie 17:30 i 20:30)? Wiele wskazuje na to, że to Indykpol AZS Olsztyn będzie przeciwnikiem dziewięciokrotnych mistrzów Polski. Ta opcja stanie się pewna, jeśli dziś swoje mecze wygrają zespoły z Zawiercia i Rzeszowa, na co się zanosi.
Najpoważniejsze granie w bieżącym sezonie dopiero przed nami, więc nie ma za bardzo czego podsumowywać, ale należy podkreślić, że trzecia pozycja Grzegorza Łomacza i spółki jest lepszą niż można było się spodziewać. Wszak wiosną minionego roku potężne wzmocnienia poczyniły wspomniane powyżej Asseco Resovia i Aluron CMC Warta, które to drużyny większość ekspertów stawiała ponad bełchatowską ekipą.
Komentarze (0)