reklama
reklama

PlusLiga: PGE Skra przegrywa na własne życzenie w hicie kolejki

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: PGE Skra Bełchatów (via Twitter)

PlusLiga: PGE Skra przegrywa na własne życzenie w hicie kolejki - Zdjęcie główne

foto PGE Skra Bełchatów (via Twitter)

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Sport W piątkowym hicie 16. kolejki rozgrywek "Ligi Mistrzów Świata" siatkarze PGE Skry Bełchatów nie sprostali niepokonanej w sezonie 2020/2021 Grupie Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, przegrywając na wyjeździe 2:3. Niewiele jednak zabrakło, żeby żółto-czarni prowadzili już 2:0 w setach, a wówczas sprawy mogły się potoczyć zupełnie inaczej.
reklama

Trener Michał Mieszko Gogol nie zaskoczył rywali wyjściowym zestawieniem, posyłając do boju skład, w którym znależli się Milad Ebadipour, Milan Katić, Bartosz Filipiak, Mateusz Bieniek, Karol Kłos, Kacper Piechocki oraz Grzegorz Łomacz, wracający po jednym meczu przerwy podstawowy rozgrywający i kapitan żółto-czarnych. Nastroje w zespole przed hitem kolejki były optymistyczne, bo po dwóch porażkach przyszło historyczne zwycięstwo nad Aluronem CMC Wartą w Zawierciu i to zwycięstwo do zera.

Bełchatowianie dobrze weszli w mecz obejmując prowadzenie 8:6. Gospodarze przez większość seta musieli gonić i ta sztuka koniec końców im się udała, bo doprowadzili do równowagi w końcówce pierwszej partii (21:21). Tyle, że ostatnie fragmenty inauguracyjnej odsłony ponownie należały do PGE Skry. Żółto-czarni przechylili szalę zwycięstwa na swoją stronę dzięki punktowym blokom, najpierw Mateusza Bieńka, a następnie Karola Kłosa. 25:22 dla przyjezdnych.

Jeszcze lepiej układał się drugi set, w którym zespół dowodzony przez trenera Gogola wypracował sobie nawet czteropunktową przewagę (19:15). Tylko co z tego skoro za chwilę przestał grać. Nagle z wyniku 20:17 zrobiło się 20:23. Bełchatowianie przestali kończyć ataki, co wykorzystała ZAKSA bezlitośnie obijając blok na kontrze i punktując raz po raz coraz bardziej bezradnych siatkarzy PGE Skry. Strat poniesionych w tym ustawieniu odrobić już się nie udało. 25:22 dla gospodarzy i remis 1:1 w setach.

Trzecia partia dla żółto-czarnych to istny koszmar. Pierwszy punkty zdobyli goście, ale pięć kolejnych zapisano już na koncie podopiecznych Nikoli Grbicia. Po kilku kolejnych akcjach z czterech oczek straty zrobiło się dziewięć (15:6), potem dzisiesięć (19:9), a ostatecznie trzecia odsłona zakończyła się zwycięstwem gospodarzy różnicą aż dwunastu oczek. Blamaż. 25:13 i 2:1 w setach dla ZAKSY.

Czwarty set piątkowej konfrontacji był tym zdecydowanie najciekawszym. Zaczęło się od gry punkt za punkt, a żaden z zespołów nie potrafił odskoczyć na więcej niż dwa oczka. Jako pierwsi dokonali tego kędzierzynianie, którzy prowadzili 16:13 czy 19:16. W tym momencie nastąpił zryw PGE Skry, która doprowadziła do remisu (19:19), a po chwili wyszła na dwupunktowe prowadzenie (22:20), żeby wkrótce je roztrwonić (22:22).

Pierwszą piłkę setową mieli jednak bełchatowianie. Ale dwukrotnie ataku nie potrafił skończyć Filipiak. Sztuka ta nie udała się też w następnej akcji Kłosowi, co pozwoliło ZAKSIE wyjść ponownie na prowadzenie (26:25). Wspomniani zawodnicy szybko się jednak zrehabilitowali i to właśnie dzięki nim udało się odwrócić losy czwartej partii, doprowadzając tym samym do tie-breaka. 28:26 dla PGE Skry i 2:2 w setach.

Warto nadmienić, że w końcówce partii ambitną walkę o każdą piłkę kontuzją przypłacił Kacper Piechocki, który wpadł w krzesełka i reklamę uszkadzając kolano. Na parkiecie w jego miejsce pojawił się Robert Milczarek, który zaraz po wejściu przyjął piekielnie trudną zagrywkę, co również trzeba docenić. Zwłaszcza, że rezerwowy libero pojawił się na placu gry po dwóch godzinach stania w kwadracie.

Decydująca odsłona rozpoczęła się od wymiany ciosów. Po grze punkt za punkt na pięć oczek odskoczyli gospodarze (9:4) i było pozamiatane. Ostatecznie tie-break zakończył się wygraną ZAKSY w stosunku 15:7, dzięki czemu zespół prowadzony przez Nikolę Grbicia utrzymał status niepokonanego w sezonie 2020/2021.

PGE Skra jako pierwsza drużyna w bieżących rozgrywkach zdołała pozbawić kędzierzynian punktu, ale i tak możemy mówić o sporym niedosycie. Wciąż brakuje cenzuralnych słów, żeby opisać to, co bełchatowianie wyczyniali na parkiecie przy prowadzeniu 1:0 w setach i 23:20 w drugiej partii. Z drugiej strony, część swoich win odkupili gonitwą w czwartej odsłonie, dzięki której do swojego punktowego dorobku mogą dopisać jedno oczko.

Póki co bilans gier bełchatowian z ZAKSĄ w sezonie 2020/2021 to zero zwycięstw i trzy porażki. Szansa na jego poprawę już w najbliższy wtorek, kiedy zespoły zmierzą się w pierwszym meczu fazy grupowej Ligi Mistrzów CEV. Starcie to odbędzie się również w Kędzierzynie-Koźlu.

Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle vs PGE Skra Bełchatów 3:2 (22:25; 25:22; 25:13; 26:28; 15:7)

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Zarejestruj się w serwisie, aby korzystać z rozszerzonych możliwości portalu

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama