Do ćwierćfinałowej konfrontacji z "Gdańskimi lwami" podopieczni Michała Mieszka Gogola przystąpili w najmocniejszym składzie. Do gry po zabiegu kolana wrócił środkowy Mateusz Bieniek, a na pozycji libero po uporaniu się z przeziębieniem ponownie zameldował się Kacper Piechocki. Nie doszło do żadnych zmian również na pozostałych pozycjach. Partnerem "Bienia" na środku siatki był Karol Kłos, na rozegraniu zobaczyliśmy Grzegorza Łomacza, a po przekątnej z nim atakującego Dusana Petkovicia. Parę przyjmujących ponownie tworzyli Taylor Sander i Milad Ebadipour. Cel na środowe popołudnie był oczywistą oczywistością, wygrana i awans do półfinału, gdzie czekał już zespół Jastrzębskiego Węgla, który we wtorek rozbił do zera pierwszoligową BKS Visłę Bydgoszcz.
Na początku mecz układał się po myśli PGE Skry, która dzięki piorunującym zagrywkom objęła kilkupunktowe prowadzenie (5:3, 9:4). Drużyna Michała Winiarskiego i Mariusza Wlazłego, równiez dzięki skutecznym serwisom, zbliżyła się co prawda na dystans jednego punktu (16:15), ale bełchatowianie zachowali czujność i ponownie odskoczyli na bezpieczną odległość (20:15). Wszystko funkcjonowało jak należy również w samej końcówce i ostatecznie żółto-czarni otworzyli spotkanie zwycięstwem 25:19 w inauguracyjnej odsłonie.
Druga partia do pewnego mometu miała podobny przebieg. Ponownie to siatkarze z Bełchatowa wypracowali istotną przewagę jeszcze przed połową seta (10:6) i wydwało się, że dośc spokojnie ponownie dowiozą ją do końca. Tym razem jednak gdańszczanom udała się pogoń. Najpierw doprowadzili do remisu 16:16, żeby po chwili odskoczyć na dwa oczka (18:16), co tylko ich napędzało. Łomacz i spółka starali się przeciwstawić, ale byli kompletnie bezradni. Goście wygrali drugiego seta 25:20 i doprowadzili do remisu 1:1.
Set numer trzy to prawdziwa wojna nerwów. Lepiej zaczęli przyjezdni, którzy prowadzili w pewnym momencie trzema punktami (9:5). Zespół trenera Gogola jednak szybko wziął się w garść i te straty odrobił (10:10). Później gra toczyła się już w rytmie punkt za punkt. Raz jedni, raz drudzy wysuwali się na minimalne prowadzenie. Przełamanie nastąpiło od stanu 20:19 dla PGE Skry. Goście wygrali cztery kolejne akcje (atak Lipińskiego, błąd Sandera, blok na Petkoviciu, as na Sanderze) i już nie wypuścili ze swoich rąk szansy na objęcie prowadzenia w meczu. 22:25 i 1:2 w setach.
Niestety czwarty set również nie zaczął się dobrze dla żółto-czarnych, którzy nie potrafili wrócić do gry z początku meczu. Szybko przyszło im grać z nożem na gardle, bo po kilku minutach rywalizacji zrobiło się 4:7. Był to ostatni dzwonek, żeby wrócić jeszcze do gry i wyszarpać awans do turnieju finałowego. To się jednak nie udało. Wlazły i spółka utrzymali wysoki poziom gry do samego końca i wygrali czwartą odsłonę meczu 25:20 i co za tym idzie całe spotkanie 3:1.
Tym samym to Trefl Gdańsk zagra w turnieju finałowym TAURON Pucharu Polski 2020/2021, który odbędzie w Krakowie w dniach 12-13 marca. Podopiecznym Michała Mieszka Gogola pozostaje walka o medale PlusLigi oraz w Lidze Mistrzów CEV, gdzie już w środę 24 lutego PGE Skra zmierzy się z Zenitem Kazań w pierwszym meczu 1/4 finału.
Komentarze (0)