Sobotnie spotkanie było siódmą bezpośrednią potyczką piłkarzy z Elbląga i Bełchatowa o ligowe punkty. Przed dzisiejszym starciem mieliśmy niemal idealny remis. Drużyny wygrały po dwa spotkania, a w dwóch kolejnych byliśmy świadkami podziału oczek. „Brunatni” mogli się jednak pochwalić lepszym bilansem bramkowym (9:5).
Porażka z rybniczanami przed tygodniem i przedłużająca się do czterech meczów bez zwycięstwa seria, pociągnęły za sobą zmiany personalne. W podstawowej jedenastce zobaczyliśmy trzech nowych zawodników. Za Filipa Kendzię, Bartłomieja Bartosiaka i Dawida Flaszkę do wyjściowego zestawienia wskoczyli Robert Chwastek, Marcin Ryszka i Łukasz Pietroń. Ponadto Patryk Janasik został przesunięty do formacji defensywnej.
Pierwsza połowa była bardzo przeciętnym widowiskiem. Dużo ostrej walki w środkowej strefie boiska i niewiele sytuacji bramkowych. Te klarowniejsze mieli gospodarze po kontrach, ale żadnej z nich nie potrafili wykorzystać. Jeszcze przed przerwą, z powodu kontuzji, boisko musiał opuścić Adrian Klepczyński. Doświadczonego obrońcę biało-zielono-czarnych zastąpił na placu gry Filip Kendzia.
Drugie czterdzieści pięć minut specjalnie nie różniło się od tych pierwszych. W dalszym ciągu mieliśmy przede wszystkim mecz walki. Nieco wzrosło jednak tempo gry. Już do sześćdziesiątej minuty sędzia musiał pokazać pięć żółtych kartek, z czego aż cztery przypadły w udziale podopiecznym Mariusza Pawlaka.Niestety niespełna dziesięć minut później drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę zobaczył Michał Bierzało i przez ostatni dwadzieścia pięć minut, wliczając w to doliczony czas gry, „Brunatni” musieli sobie radzić w dziesiątkę.
Ostatni fragment meczu zdecydowanie należał do gospodarzy, którzy zwietrzyli swoją szansę i rzucili się do ataków. W osiemdziesiątej minucie chybili nieznacznie po kontrze, a cztery minuty później Arkadiusz Moczadło obronił strzał Bojasa z trzech metrów.Do regulaminowego czasu gry arbiter doliczył cztery minuty. W drugiej jego minucie gospodarze zdobyli zwycięską bramkę. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego najlepiej w polu karnym odnalazł się Kamil Wenger i to on pewnym uderzeniem pokonał golkipera przyjezdnych.
Porażka 0:1 z Olimpią Elbląg to trzecia przegrana „Brunatnych” w pięciu ostatnich meczach ligowych. W tym czasie bełchatowianie zdobyli tylko dwa z piętnastu możliwych do zdobycia punktów. Trudno mieć pretensję o postawę piłkarzy w Elblągu, bo ambicji i walki o każdą piłkę nie zabrakło, czego najlepszym dowodem aż sześć żółtych i jedna czerwona kartka. Martwi natomiast bezradność w ofensywie.
W kolejnej serii gier rozgrywek II ligi podopieczni Mariusza Pawlaka zmierzą się w sobotę 7 października. Początek meczu zaplanowano na godzinę 17:00. Areną zmagań stadion przy Sportowej 3 w Bełchatowie. Lepszej okazji do przełamania złej passy nie będzie.
Olimpia Elbląg – PGE GKS Bełchatów 1:0 (0:0)
Bramki: Wenger (90+2)
Żółte kartki: Stępień, Bojas – Bierzało, Kendzia, Bierzało, Bartosiak, Giel, Bociek
Czerwone kartki: Bierzało (68.; za dwie żółte)
Olimpia Elbląg: Daniel - Ressel, Lewandowski, Wenger, Lisiecki - Szuprytowski (90, Iwanowski), Rozumowski, Danowski (90. Korkliniewski), Stępień (79. Kurbiel), Szmydt (63. Bojas) - Kołosow
PGE GKS Bełchatów: Moczadło – Janasik, Klepczyński (34. Kendzia), Bierzało, Wojowski – Rachwał, Ryszka – Chwastek (72. Bociek), Pietroń (64. Bartosiak), Thiakane – Giel