Niespodziewanie ciężka przeprawa żółto-czarnych

Opublikowano:
Autor:

Niespodziewanie ciężka przeprawa żółto-czarnych - Zdjęcie główne

Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Sport W ostatnim spotkaniu dwudziestej drugiej kolejki rozgrywek PlusLigi PGE Skra Bełchatów pokonała we własnej hali zespół Czarnych Radom, ale dopiero po tie-breaku.

Żółto-czarni do konfrontacji z radomianami przystąpili poważnie osłabieni. Trener Roberto Piazza nie mógł bowiem skorzystać w niedzielę z żadnego rozgrywającego pierwszego zespołu. Grzegorz Łomacz wciąż nie doszedł do siebie po urazie, a zastępujący go Marcin Janusz znalazł się w składzie meczowym, ale nie uczestniczył nawet w rozgrzewce. Tym samym ciężar gry na najważniejsze w siatkówce pozycji spadł na osiemnastoletniego Wiktora Nowaka.

Mecz rozpoczął się po myśli bełchatowian, którzy po asie serwisowym Milada Ebadipura od razu objęli trzypunktowe prowadzenie (3:0). Przewaga PGE Skry utrzymywała się niemal do samego końca pierwszej partii. Jednak waleczni goście w końcu zdołali doprowadzić do remisu (20:20), a nawet na krótko objąć minimalne prowadzenie (21:20). Ostatecznie to jednak Wlazły i spółka wygrali inauguracyjną odsłonę, dzięki znakomitej postawie Ebadipura, który w decydującym momencie zdobył trzy punkty (25:23).

Dwa kolejne sety sensacyjnie padły łupem Czarnych Radom. Sensacją nie był nawet sam fakt, że wygrali drugą i trzecią partię, ale styl w jakim to zrobili. Można powiedzieć wprost, że żółto-czarni zostali rozbici, dwukrotnie w stosunku 18:25. Co zdecydowało o takim obrocie spraw? Przede wszystkim niemoc bełchatowian w ataku. W tym elemencie podopieczni Roberta Prygla byli niemal dwukrotnie skuteczniejsi.

W czwartej odsłonie coś w grze siatkarzy PGE Skry znowu drgnęło i widzieliśmy zdecydowanie lepszą postawę. Początek był jeszcze zacięty, ale w środkowej fazie seta udało się odjechać na bezpieczny dystans (od 10:9 do 17:10) i w miarę spokojnie kontrolować dalszą część gry. Świetnie dziś dysponowani goście nadrobili sporą część strat, ale losów seta nie byli w stanie już odwrócić (25:22).

O losach tie-breaka przesądziła seria punktów, którą żółto-czarni popisali się od stanu 6:7, kiedy to zdobyli cztery kolejne oczka i objęli prowadzenie 10:7. Pozwoliło ono spokojnie zamknąć piątą partię (15:12) i cały mecz zwycięstwem (3:2). MVP spotkania wybrany został Milad Ebadipur, zdobywca aż dziewiętnastu oczek dla PGE Skry.

W normalnych okolicznościach do straty jednego punktu z radomianami i to we własnej hali należałoby podejść krytycznie, ale pod nieobecność obu rozgrywających pierwszego zespołu ten wynik należy chyba potraktować jako cenną zdobycz. Zwłaszcza, że te dwa oczka pozwoliły wrócić na fotel wicelidera tabeli, dzięki potknięciu ONICO Warszawa w Bielsku-Białej (1:3).

Teraz przed podopiecznymi Roberto Piazzy i Michała Winiarskiego wyjazd do Francji, gdzie w środę o 20:30 powalczą z Chaumont VB o drugie miejsce na zakończenie fazy grupowej Ligi Mistrzów.

PGE Skra Bełchatów – Cerrad Czarni Radom 3:2 (25:23; 18:25; 18:25; 25:22; 15:12)

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Zarejestruj się w serwisie, aby korzystać z rozszerzonych możliwości portalu

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE