reklama

Kryzysowy hit PlusLigi

Opublikowano:
Autor:

Kryzysowy hit PlusLigi - Zdjęcie główne

Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

SportJuż w najbliższą niedzielę, 10 lutego o godzinie 14:45, na rzeszowskim „Podpromiu” rozpocznie się jeden z największych ligowych klasyków, jak nazywane są starcia miejscowej Asseco Resovii z PGE Skrą Bełchatów. Choć oba zespoły pogrążone są obecnie w kryzysie, to dla wielu właśnie ten pojedynek jest hitem 19. kolejki rozgrywek PlusLigi.

Zwykło się mawiać, że mecze derbowe rządzą się swoimi prawami. Podobnie jest w przypadku potyczek bełchatowian z rzeszowianami. W takich spotkaniach na drugi plan schodzi aktualna pozycja w tabeli, sytuacja kadrowa czy nawet forma, a do głosu dochodzą wielkie emocje, które wiążą się z wieloletnią, bezpośrednią rywalizacją o najwyższe cele. Mowa w końcu o drużynach, które w XXI wieku zdobyły w sumie aż dwanaście tytułów mistrzowskich, a w latach 2005-2015 niepodzielnie panowały na polskich parkietach.

W kontekście najbliższego szlagieru nie można jednak całkowicie uciec od wydarzeń ostatnich tygodni, a te w obu przypadkach nie są powodem do dumy. PGE Skra w środę 6 lutego przegrała na własnym parkiecie 1:3 z Jastrzębskim Węglem, ponosząc tym samym ósmą porażkę w szesnastym meczu o ligowe punkty i jedenastą w piętnastu ostatnich starciach o stawkę, w tym czwartą z rzędu. Taka sytuacji nie miała miejsca w najnowszej historii żółto-czarnych.

Gdzie wobec tego szukać optymistycznych sygnałów przed niedzielnym pojedynkiem z Asseco Resovią? Przede wszystkim w postawie rywali, którzy są największym rozczarowaniem trwającego sezonu. Zespół, który miał się bić o mistrzostwo kraju zajmuje zaledwie dziesiątą pozycję w stawce, mając na koncie tylko pięć zwycięstw. W samym 2019 roku rzeszowianie wygrali tylko jedno z czterech spotkań, z najsłabszym w stawce MKS-em Będzin (3:1).

Za żółto-czarnymi przemawiają też wyniki ostatnich potyczek z rzeszowianami. Pięć ostatnich kończyło się zwycięstwami PGE Skry. Eksperci i typerzy mają jednak większy dystans do historycznych starć np. bukmacher Milenium ma w ofercie typy na niedzielny mecz, wskazujące bardziej, że tym razem to ekipa ze stolicy Podkarpacia jest faworytem do zwycięstwa. Kurs na wygraną drużyny gospodarza to @1,63. Na triumf bełchatowian wynosi z kolei @2,14.

Wobec tego trudno się dziwić, coraz większemu zaniepokojeniu bełchatowskich kibiców, czy też pytaniom, które raz po raz stawiają dziennikarze. Na łamach „Dzień Dobry Bełchatów” jeszcze przed Świętami Bożego Narodzenia pytaliśmy, „Co z tą Skrą”? Po środowym meczu z jastrzębianami, podobne pytanie zadał sobie redaktor Kamil Drąg z „Przeglądu Sportowego”, który zamieścił tekst o jakże wymownym tytule „PGE SKRA nad przepaścią. Czy bełchatowianie mogą stracić miejsce w czołowej szóstce”?

Jednak sytuacja w tabeli jest dla zespołu dowodzonego przez Roberto Piazzę i Michała Winiarskiego i tak lepsza niż wyniki w ostatnich tygodniach. Głównie dzięki wpadkom bezpośrednich rywali, którzy gubili punkty z niżej notowanymi ekipami. Gdyby nie to, siatkarze z Bełchatowa zajmowaliby obecnie miejsce siedem-osiem, które nie daje prawa gry w rundzie play-off, gdzie rozstrzygane są losy medali PlusLigi.

Pojawia się pytanie, jak długo jeszcze bełchatowianie będą zawodzić? Nie ma na nie prostej odpowiedzi, bo sport jest nieprzewidywalny, ale trudno nie zgodzić się z redaktorem Drągiem, który stawia tezę, że zwycięstwa przyjdą wraz z powrotem do zdrowia i gry Mariusza Wlazłego, Artura Szalpuka i Milada Ebadipoura. To podstawowi skrzydłowi PGE Skry, którzy w ostatnich kilku meczach nie mogli pomóc swoim kolegom na boisku.

Problem polega na tym, że wspomnianych powyżej zawodników w Rzeszowie najprawdopodobniej również zabraknie. Do zajęć z drużyną wrócił co prawda atakujący i kapitan, Mariusz Wlazły, ale tylko w ograniczonym zakresie. Pisząc krótko, sytuacja nie różni się od tej, z którą mieliśmy do czynienia przed spotkaniem z Jastrzębskim Węglem, kiedy mogliśmy przeczytać następujący komunikat:

Mistrzowie Polski mają spore problemy kadrowe. Podobnie jak w ostatnim meczu przeciwko Indykpolowi AZS Olsztyn (przegrana 1:3), nie zagrają Mariusz Wlazły, Artur Szalpuk, David Fiel Rodriguez i Milad Ebadipour. O ile kapitan mistrzów Polski czasem jest w stanie pomóc podwyższając blok, to kontuzje pozostałych graczy są na tyle poważne, że trener Roberto Piazza nie będzie mógł z nich skorzystać. Wszystko wskazuje więc na to, że na boisko na lewym skrzydle ponownie wybiegną Piotr Orczyk i Milan Katić, a rolę atakującego będzie pełnił Estończyk Renee Teppan” - napisano na oficjalnej stronie internetowe klubu (www.skra.pl).

O ile wynik meczu pozostaje niewiadomą, o tyle możemy być pewni, że siatkarze dadzą z siebie wszystko, żeby stworzyć niezapomniane widowisko, które każdy fan Ligi Mistrzów Świata powinien obejrzeć. Jego początek zaplanowano na godzinę 14:45. Transmisja na sportowych antenach Telewizji Polsat.


Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Zarejestruj się w serwisie, aby korzystać z rozszerzonych możliwości portalu

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE