Wynik pierwszego spotkania, rozgrywanego przed tygodniem w łódzkiej Atlas Arenie, dawał więcej szans na awans do kolejnej rundy Włochom. Odwrócili oni losu meczu, wyciągając go ze stanu 0:2 na 3:2. Rewanż odbywał się na ich parkiecie, co jest zawsze pewnym handicapem.
Od początku drużyna gospodarzy narzuciła swoje warunki gry. Na pierwszą przerwę techniczną schodzili z trzema punktami przewagi (8:5), ale na drugą już z sześcioma (16:10), aż w końcu osiągnęli o osiem oczek więcej (22:14) i taką też różnicą wygrali inauguracyjną odsłonę (25:17).
Na początku drugiej nastąpiło przebudzenie żółto-czarnych, którzy wygrali cztery z pięciu pierwszych akcji (4:1), ale taki stan rzeczy nie potrwał długo. Kilka chwil później mieliśmy już remis (8:8), od którego nastąpił ponowny odjazd Civitanovy (12:9; 19:12). Ostatecznie i tę partię Włosi wygrali bardzo wyraźnie (25:18).
Trzeci set, set ostatniej nadziei, rozpoczął się podobnie jak pierwszy. PGE Skra starała się jeszcze walczyć, ale na niewiele się to zdało. Dominacja Cucine Lube była tego dnia absolutna i praktycznie niezagrożona. Włoski zespół wygrał trzecią część meczu w stosunku 25:21 i tym samym całe spotkanie 3:0.
Siatkarze PGE Skry dostali kolejną, solidną lekcję siatkówki od światowego potentata. Oby zaprocentowała ona na krajowych parkietach podczas rywalizacji o mistrzostwo Polski.
Cucine Lube Civitanova – PGE Skra Bełchatów 3:0 (25:17; 25:18; 25:21)