Do potyczki z Belgami podopieczni Roberto Piazzy i Michała Winiarskiego przystąpili pełni nadziei na udany rewanż za dotkliwą porażkę w spotkaniu wyjazdowym, gdzie nie potrafili ugrać nawet jednego seta. Ponownie jednak musieli radzić sobie bez kapitana zespołu i najlepszego atakującego, Mariusza Wlazłego.
Wydawało się, że tydzień na spokojny trening pozwoli PGE Skrze wrócić na właściwe tory, po nieudanej rywalizacji w Pucharze Polski. Szybko okazało się, że to nie takie proste. Pierwszy set przegrany praktycznie bez walki i w dość kompromitującym stylu. Zresztą wynik mówi sam za siebie – 16:25.
Początek drugiej partii wyglądał równie źle (4:8), ale im dalej w las, tym lepiej (14:16). Ostatecznie po zaciętej końcówce i grze na przewagi udało się wyszarpać seta rywalom dosłownie z gardła (29:27). Trzecią odsłonę żółto-czarni wzięli już z marszu (25:16).
Wydawało się, że uskrzydleni zwycięstwami w dwóch kolejnych partiach bełchatowianie zdołają zakończyć spotkanie w czterech partiach i zgarną jakże cenny komplet punktów. Goście jednak nie odpuszczali i w dwóch kolejnych częściach meczu obserwowaliśmy zaciętą walkę.
Niestety Greenyard Maaseik okazał się lepszy nie tylko w czwartym secie (25:21), ale też w tie-breaku (15:12). W końcowym rozrachunku ugrany dziś punkt może okazać się bezcenny, ale trudno nim się zachwycać. Kibice PGE Skry przyzwyczajeni są do zwycięstw, a tych w ostatnim czasie jest jak na lekarstwo. Zaledwie cztery w ostatnich trzynastu meczach o stawkę!!!
W związku z tym przestają dziwić pojawiające się spekulacje na temat niepewnej przyszłości Roberto Piazzy. Nie można przecież w nieskończoność słabości żółto-czarnych tłumaczyć absencją Mariusza Wlazłego. To byłoby zbyt łatwe i mogłoby zaprowadzić na manowce.
PGE Skra Bełchatów - Greenyard Maaseik 2:3 (16:25, 29:27, 25:16, 21:25, 12:15)
PGE Skra: Łomacz, Szalpuk, Kochanowski, Teppan, Ebadipour, Kłos, Piechocki (libero) oraz Orczyk, Katić, Droszyński, Wlazły.
Greenyard: Blankenau, Maan, Grozdanov, Cox, Baetens, Tammemaa, Dronkers (libero) oraz van Heyste, Peeters, Wojcik.