Sobotni pojedynek ze szczecinianami inaugurował grudniowy maraton siatkarzy PGE Skry. W ostatnim miesiącu roku bełchatowian czeka aż od dziewięciu do jedenastu spotkań o stawkę. Więcej o rozkładzie jazdy żółto-czarnej lokomotywy piszemy >>>TUTAJ<<<.
Na początku tygodnia do treningów z drużyną wrócił Mariusz Wlazły, który przez kontuzję odniesioną w meczu z Aluronem Virtu Wartą Zawiercie był wyłączony z gry w trzech ostatnich meczach. Trener Roberto Piazza jednak nie zdecydował się jeszcze desygnować go do gry w wyjściowym zestawieniu. Ten stworzyli: Grzegorz Łomacz, Szymon Romać, Bartosz Bednorz, Milad Ebadipur, Srecko Lisinac, Patryk Czarnowski i Kacper Piechocki.
PGE Skra weszła w mecz znakomicie, potwierdzając już na starcie pojedynku, kto jest jego zdecydowanym faworytem. Pierwszą wyraźną przewagę udało się wypracować w ustawieniu z Bednorzem na zagrywce. To w tym momencie udało się odskoczyć na cztery oczka (od 3:2 do 6:2). Chwilę później przewaga urosła do siedmiu punktów (10:3). Przy stanie 16:10, w ramach podwójnej zmiany, pojawił się na boisku Wlazły, który przed zejściem popisał się asem serwisowym. Ostatecznie inauguracyjny set zakończył się wynikiem 25:16.
Początek drugiej partii miał niemal bliźniaczy przebieg. Żółto-czarni szybko objęli prowadzenie (2:0), które po chwili urosło do pokaźnych rozmiarów (8:3). Jednak od tego momentu goście wzięli się do roboty i w środkowej fazie tej odsłony mieliśmy względną równowagę (15:13), a w końcówce nawet remis (20:20). Jednak ani przez moment nie miało się wrażenia, że set wymaka się drużynie gospodarza z rąk. Siatkarze z Bełchatowa bez większych problemów zwyciężyli 25:22 i wyszli na prowadzenie 2:0 w setach.
Trzecia partia rozpoczęła się według dobrze znanego scenariusza. Lepiej w grę weszli bełchatowianie (6:4; 10:6), ale goście nie poddawali się i zdołali doprowadzić do remisu (15:15), a następnie objąć prowadzenie (21:20). Tym razem zdołali je obronić w końcówce i to oni mogli cieszyć się z wygranego seta (25:23). To pierwsza przegrana partia bełchatowian od 27 października, a w spotkaniach u siebie w ogóle pierwsza w sezonie ligowym.
Wyraźnie podrażnieni takim obrotem spraw Wlazły i spółka rzucili się rywalom do gardeł na początku czwartej odsłony, szybko obejmując prowadzenie (4:1; 8:2). Po dwóch asach serwisowych przewaga wzrosła do sześciu oczek (12:6). Tej już nie roztrwonili pewnie wygrywając seta (25:21) i cały mecz za komplet punktów (3:1).
Statuetka MVP trafiła w ręce Kacpra Piechockiego, który tym samym został już szóstym zawodnikiem klubu z Bełchatowa wyróżnionym w ten sposób. Dzięki dziesiątemu w rozgrywkach, PGE Skra umocniła się na pozycji wicelidera PlusLigi, a strata do liderującej stawce ZAKSY Kędzierzyn-Koźle zmalała do zaledwie czterech oczek.
Kolejnym ligowym wyzwaniem, przed jakim staną podopieczni Roberto Piazzy i Michała Winiarskiego, będzie pojedynek z Dafi Społem Kielce. Spotkanie to pierwotnie miało zostać rozegrane w stolicy województwa świętokrzyskiego, ale dzięki porozumieniu klubów zmieniło gospodarza i odbędzie się 9 grudnia (godz. 18:00) w hali „Energia”. Trzy dni wcześniej, również w Bełchatowie, żółto-czarni zaprezentują się w pierwszym meczu fazy grupowej Ligi Mistrzów, a ich rywalem będzie francuskie Chaumont VB (godz. 18:00).
PGE Skra Bełchatów – Espadon Szczecin 3:1 (25:16; 25:22; 23:25; 25:21)
Imponująca seria żółto-czarnych przedłużona
Opublikowano:
Autor: Badys
Przeczytaj również:
SportW meczu dwunastej kolejki rozgrywek PlusLigi podopieczni Roberto Piazzy pokonali w hali „Energia” zespół Espadonu Szczecin w stosunku 3:1, odnosząc tym samym dziewiąte ligowe zwycięstwo z rzędu.
Polecane artykuły:
wróć na stronę główną
Zarejestruj się w serwisie, aby korzystać z rozszerzonych możliwości portalu
e-mail
hasło
Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE